Pytania o kieszonkowe – mimo że na blogu jest już kilka wpisów na ten temat – to jednak cały czas pojawiają się kolejne. Dlatego dzisiaj zwięźle krótko i na temat. Odpowiedzi, na pytania o kieszonkowe, które otrzymuję w e-mailach
Dzisiejszy artykuł powstał w ramach cyklu Elementarz Oszczędnego Rodzica. W ramach cyklu poruszamy z Agnieszką prowadzącą blog Rodzina na Kredyt tematy bliskie każdemu z rodziców. Chcemy podpowiedzieć, doradzić, zainspirować. Przeżyć rok nie wydając majątku tam – gdzie nie jest to potrzebne. Lub odpowiednio przygotować się wcześniej do ważnych momentów w życiu każdego rodzica. Do tej pory w ramach Elementarza Oszczędnego Rodzica na blogach ukazały się następujące wpisy:
- Za miesiąc koniec wakacji. Przygotuj się finansowo do roku szkolnego! (blog Rodzina na Kredyt)
- Wyprawka do szkoły – lista niezbędnych i zbędnych zakupów – blog Mamonik
- Jak ogarnąć zakupy do szkoły i nie ogłosić upadłości konsumenckiej – blog Mamonik
- Pieniądze na naukę ucznia – co możesz dostać od państwa? blog Mamonik
- Przybory do szkoły – ile naprawdę kosztuje wyprawka
- Wrzesień/ jesień i poszukiwanie oszczędności. Czas start! (blog Rodzina na Kredyt)
- Sezon na przeziębienia – jak zwiększyć odporność rodziny naturalnymi sposobami
- Zajęcia dodatkowe dla dzieci- płatne czy darmowe? Które z nich wybrać? (blog Rodzina na Kredyt)
Dodatkowo założyliśmy specjalną grupę na FB dla Rodziców myślących o rozsądnym wydawaniu pieniędzy na dzieci. I serdecznie do niej zapraszamy każdego rodzica.
Pytania o kieszonkowe – w jakim wieku wasze dzieci zaczęły dostawać kieszonkowe?
Tu sprawa jest indywidualna. Dużo zależy od Ciebie i od dziecka. Jeśli widzisz że w wieku 3 lat interesuje się pieniędzmi, albo odstawia Ci dantejskie sceny w sklepie, bo usłyszało NIE dla kolejnej zabawki – to znak – że najwyższy czas wprowadzić kieszonkowe.
może Cię zainteresuje:
Zakupy z dzieckiem – jak przeżyć i nie zbankrutować
Czas na rozmowę o tym skąd się biorą pieniądze w rodzinie, czemu rodzice chodzą do pracy oraz o kieszonkowym i zasadach jego wypłacania. A najważniejsze – jakie wydatki od teraz dzieciaki pokrywają ze swojego kieszonkowego. I za co od dzisiaj płaci sobie samo – ze swoich pieniędzy, które otrzymuje w stałej ściśle określonej kwocie i w ściśle określonym odstępie czasu. Więcej o zasadach wypłacania kieszonkowego przeczytacie we wpisie o tym samym tytule
Pytania o kieszonkowe – ile dostają?
Ile rodziców – tyle kwot. Znowu bardzo subiektywna sprawa i rodzice rozwiązują ją w najróżniejszy sposób. Wszystko zależy od tego,gdzie mieszkasz i ile zarabiasz oraz jakie są standardy w Twojej okolicy. Rodzice lubią się porównywać – i potrafią stosować średnią kwotę kieszonkową wśród znajomych dzieci ze szkoły. Choć moim zdaniem – ważniejsze są Wasze zarobki – niż to ile kieszonkowego dają sąsiedzi. Ostatecznie ważniejsze są skutki dla Waszej rodziny, niż co pomyślą sąsiedzi. A sposoby na ustalenie kwoty kieszonkowego?
Na przykład:
- co tydzień wypłacać tyle zł ile dziecko ma lat – świetnie sprawdzi się w przypadku tych młodszych, które lubią wydawać pieniądze na słodycze
- jedna dniówka jednego rodzica poświęcona na kieszonkowe – jeszcze całkiem niedawno u nas funkcjonował ten system
- utrzymaniowe – masz starsze dzieci – potraktuj je jak studenta – przed studiami. Dostaje określoną sumę pieniędzy w ciągu miesiąca i ma za nie pokryć nie tylko swoje zachcianki, ale i faktyczne wydatki. Jak wyglądałoby to w praktyce? Dostajesz ode mnie 400 zł miesięcznie. Za te pieniądze masz pokryć swoje wydatki na ubrania, wycieczki, składki w szkole oraz przyjemności. I więcej rodzicu w ciągu miesiąca nie dokładasz pieniędzy. Brakuje mu ich – niech sobie dorobi. Jest w takim wieku – że już może.
Jeśli chodzi o mnie – dla niezorientowanych. Mam córy w wieku 7 i 11 lat. Raz w miesiącu otrzymują od nas po 50 zł każda. Pokrywają z tych pieniędzy swoje zachcianki – czyli głównie zabawki w przypadku młodszej. Starsza opłaca sobie z tych pieniędzy także telefon, który posiada. W związku z dojrzewaniem Pauli – prawdopodobnie w najbliższych miesiącach kieszonkowe zwiększę o 20 zł miesięcznie i przerzucę na nią wydatki związane z zakupem kosmetyków.
PytaniA o kieszonkowe – czy rodzeństwo ma dostawać kieszonkowe równocześnie?
Moim zdaniem – stanowczo tak. Możesz wypłacać w różnych kwotach – jednak jeśli dziecko ma ok 2 lat już kojarzy, że starszy brat czy siostra dostają pieniądze, a ono nie. Jakich argumentów byście nie użyli – dla dzieci jedno będzie ważne. W ich oczach jedno z nich traktujecie lepiej od drugiego. Będą zazdrosne o siebie i o Waszą miłość do nich. Więc prościej i dla lepszych stosunków między rodzeństwem – po prostu wręczać pieniądze wszystkim dzieciakom. Przecież do domu nie przychodzisz z jednym lizakiem mając trójkę dzieci. A dzieci na takie rzeczy są szczególnie wrażliwe. Cały czas wierzą w sprawiedliwość – która dla nich nie jest pustym frazesem.
Więc u mnie obie zaczęły dostawać kieszonkowe w tej samej kwocie i w tej samej wysokości. Szybko okazało się, że to mniejsza ma problem z brakiem kasy, a nie starsza 🙂
PytaniA o kieszonkowe – czy kontrolować na co wydawane jest kieszonkowe?
Dopóki nie łamie prawa – NIE
Kieszonkowe to pieniądze dziecka. Na jego wydatki i potrzeby. Jeśli aktualnie uważa, że potrzebuje setnej zabawki z saszetki czy Kinder jaja. Jego decyzja. Ma prawo testować, popełniać błędy, porównywać i dawać nabijać się w butelkę. Możesz mu tłumaczyć – że nie warto – ale ostatecznie decyzja należy do niego. Przy czym – decyzja dziecka i konsekwencje też dziecka. Jeśli zabawka rozwaliła się po 5 minutach – nie ma opcji, że dajesz pieniądze na kolejną. Podjęło złą decyzję – trudno, już się stało. Na drugi raz będzie mądrzejsze.
Sama pamiętam podobną sytuację w naszej rodzinie. Młodsza uwielbiała wydawać pieniądze na kulki z automatu. Za kilka zł z piłeczkami, pierścionkami i tym podobną chińszczyzną. Która zwykle nawet do domu nie miała szans dojechać. Tłumaczyliśmy setki razy, ona dalej kupowała kuleczki. Aż któregoś razu wrzuciła pieniądze do popsutego automatu. Nie było oni 5 zł ani kuleczki. Wkurzyła się, popłakała. Po czym stwierdziła że te automaty to oszustwo – i do tej pory omija je szerokim łukiem. Stratę własnych pieniędzy odczuła znacznie dotkliwiej, niż jakąkolwiek kwotę wydaną z mojego portfela.
A na koniec kontrowersyjna wypowiedź którą znalazłam na jednym z for:
Nie wierzę w edukacyjną rolę kieszonkowego. Albo ktoś jest oszczędny, albo nie. Tego się nie da wpoić. Podobnie jest z gotowaniem, zamiłowaniem do porządku itp.
A Ty jak myślisz? Z umiejętnością zarządzania pieniędzy trzeba się urodzić? Czy jednak można się tego nauczyć. I nauczyć tego dzieci? Na przykład poprzez wypłacanie kieszonkowego?
Ps. I na koniec – a może masz własne pytania o kieszonkowe – których tu nie ma? Nie krępuj się je zadać. Z przyjemnością podyskutuję czy doradzę
Mój syn nie dostaje jeszcze kieszonkowego, na razie ma swoja skarbonkę, do której zbiera pieniążki na określony cel – raz był to śmigłowiec ze Strażaka Sama, teraz zbiera na nowy tor hot wheels. I dziadkowie oraz my wrzucamy do skarbonki pieniążki, za każdym razem mówiąc mu ile wrzucamy. Często liczymy wspólnie ile ma już w skarbonce i czy uzbierał potrzebną kwotę. Jadąc na wakacje, wyjął ze swojej skarbonki pieniądze, jak to określił na automaty i faktycznie z tych pieniędzy korzystał. Ale już w najbliższej przyszłości chcę mu wdrożyć małe kieszonkowe, żeby nauczył się gospodarować pieniędzmi
Moja córka tez nie dostaje kieszonkowego. Niepotrzebne jej to. Ma dwie skarbonki jedna inwestycyjna, druga na zachcianki. Kiedy widzę ich zawartość nie mam najmniejszej ochoty jeszcze do nich dorzucać. Ona ma więcej na siebie niż ja i mąż razem wzięci.
Wybraliśmy z mężem taką formę, bo córka w pewnym czasie zrozumiała że liczy się jakość a ona kosztuje. -A to wymaga oszczędzania na daną rzecz. Tak więc nauczyła się zbierać i czekać i nie trwonić na byle co. Z inwestycyjnej nie ruszy, zawsze kiedy ma większą ilość gotówki dzieli. Niech się uczy, że nie można być w życiu spłukanym.
Oj myślę, że to baaardzo przydatny wpis dla rodziców. Takie kieszonkowe w dzieciństwie mogą rzutować na gospodarowanie pieniędzmi w przyszłości…
🙂 I rzutuje – moje dzieciaki są mądrzejsze, niż ja byłam w ich wieku. Aczkolwiek sposób nauki – nie zawsze przypada im do gustu. A także dziadkom – którzy często wychodzą z założenia, że zachcianki się spełnia zawsze i wszędzie
Mój Synek ma na razie niespełna dwa latka, więc temat kieszonkowego jeszcze go nie dotyczy, ale na pewno będzie. Mam jednak pewne refleksje z mojego dzieciństwa: kieszonkowe czasem dostawaliśmy, a czasem nie, nie było to regularne, stąd trudno było cokolwiek zaplanować i oszczędzić. Poza tym brakowało mi jasnego ustalenia, czego kupno leży po mojej stronie i trochę zależało to od widzimisię mojej mamy danego dnia, co wywoływało u mnie sporą frustrację.
Dlatego kieszonkowe oczywiście tak, ale w równym odstępie czasu i z ustaleniem, co od dziś dziecko kupuje sobie samo. Wydaje mi się, że lepiej dać regularnie ustalone mniej, jeśli nas nie stać na więcej, niż dawać różne kwoty w dowolnych terminach. U nas zamiast uczyć oszczędzania wywoływało to nieracjonalny i chwiejny stosunek do pieniędzy.
Super przydatny wpis :)!
dzięki 🙂
Niestety ciężko mi cokolwiek na ten temat powiedzieć, ponieważ u nas nie ma kieszonkowego, ale chciałabym wprowadzić. Dzięki temu dziecko nauczy się inwestycji i dbania o pieniądze.
Zdania na temat kieszonkowego są podzielone. Jedni są za i mają argumenty, inni są przeciw i też bronią swojego punktu widzenia. Psycholodzy swoim dzieciom pieniędzy nie dają by nie skrzywdzić ich uczuć i wizji postrzegania świata. Natomiast ja, zatwardziały kapitalista, pieniądze im daję od najmłodszych lat. Rozwiązuje mi to problem, który mają inni rodzice: od kiedy dawać kieszonkowe? Ja rozpoczynam w dniu urodzenia, jednak sposób, dawkę i formę dostosowuję do wieku i możliwości rozumienia spraw finansowych dziecka.
Mój dwulatek jeszcze o tym nie wie ale już ma sporadyczne kieszonkowe w swojej drewnianej szkatułce. Starszy regularnie, co dwa tygodnie dostaje srebrną ćwierćdolarówkę, która ląduje w puli oszczędności długoterminowych. Od czasu do czasu wpadnie mu jakiś polski banknot, który bez emocji upycha do metalowej puszki. Z radością obserwuję, jak na chwilę obecną, pieniądze mojego syna w ogóle nie kręcą.
Mój ośmioletni syn ma 3 osobne miejsca na pieniądze. Pierwszy to jego portfel, gdzie trzyma wszystkie monety i jakiś jeden banknot. Nosi go przy sobie i to są jego pieniądze do wydania na dowolne cele. Są to skromne środki, więc dajemy mu pełną swobodę przepuszczenia na cokolwiek. Zazwyczaj są to jakieś przekąski czy słodycze w szkolnym sklepiku lub na wycieczce szkolnej.
Drugim pojemnikiem jest metalowa skarbonka, która mieści banknoty. Są to oszczędności pod wspólną kontrolą jego i rodziców. Zazwyczaj są zbierane na określony cel i spokojnie sobie leżakują w metalowej puszcze. W ten sposób uzbierał na swój urodzinowy rower. Zajęło nam to rok ale prosiliśmy wszystkich rodziców jego kolegów by dali w prezencie urodzinowym gotówkę na ten cel. Po dwóch urodzinach miał na połowę roweru, drugą połowę dorzucił bank mamy i taty.
Trzecim pojemnikiem jest drewniana szkatułka i tam są jego oszczędności długoterminowe w postaci srebrnych monet. Ja będąc skrzywionym na punkcie pieniędzy, finansów i ekonomii nie daję mu monet czy banknotów Narodowego Banku Polskiego. Zamiast miedzi i niklu dostaje szlachetne srebro. Tłumaczę mu co to za monety, z jakiego są kraju, z czego są zrobione, dlaczego mają większą wartość niż nominał, dlaczego je oszczędzamy i kiedy będzie mógł z nich skorzystać. To jest według mnie świetny sposób na naukę oszczędzania, ponieważ używamy monet „bezużytecznych” w sklepie. Nawet jakby chciał, nie może ich wydać – nikt w sklepie ich nie przyjmie bo nie są legalnym środkiem płatniczym w Polsce. Pomijam tu jakiegoś błyskotliwego kasjera, który sprzedałby mojemu synowi lizaka za uncję srebra i pod ladą wymienił ją na 2 złote
Dzięki Łukasz za tak obszerny opis jak kieszonkowe wygląda u Ciebie. Te długoterminowe srebrne monety – nie powiem, ciekawy sposób. Zawsze dajesz ćwierćdolarówki, czy inne też? I gdzie je kupujesz? Na Allegro? Czy inne sprawdzone źródło? Nawet gdybym chciała zacząć robić tak jak Ty – nie wiem od czego zacząć 🙂 Więc jak możesz – chętnie poczytam krok po kroku jak zacząć kupować dzieciakom monety 🙂 I które warto. Pozdrawiam
Mam dwoje dzieci w wieku nastoletnim, dostają kieszonkowe mniej więcej od czasu przedszkola. Gdy mieli 13 lat założyłam im konta w banku. Po tych kilku latach obserwuję z przyjemnością, jak potrafią zaoszczędzić całkiem spore kwoty na swoje potrzeby, a dostają kieszonkowe równe mojej dniówce. Ja nie dostawałam takiego kieszonkowego jako dziecko i potem bardzo wiele czasu i ciężkiej pracy zajęła mi nauka dysponowania własnymi pieniędzmi.
Anka – pod Twoimi słowami podpisuję się obiema rękami. U mnie wyglądało to dokładnie tak samo. A dzieciaki – o niebo więcej wiedzą już dziś, niż kiedy ja byłam dużo starsza od nich. Paula mając 11 lat już uzbierała sobie pieniądze na rower i komórkę. Z kieszonkowego właśnie i przy małej pomocy reszty członków rodziny
Moja córka wprawdzie przepuszcza część kieszonkowego na kosmetyki z górnej półki, ale ma 16 lat – a w tym wieku wygląd to bardzo ważna sprawa. Ale syn zbiera, oszczędza, a nawet matce czasami pożycza. 🙂
Moja ma 11 lat – i też widzę coraz większe zainteresowanie tematem. Widocznie dziewczyny już tak mają 🙂 Pozdrawiam