nie mam pieniędzy
nie mam pieniędzy

Nie mam pieniędzy – dlaczego nie warto mówić tak do dzieci

Nie mam pieniędzy – to jedne z najczęściej używanych zdań przez dorosłych w czasie zakupów. I skierowane oczywiście do dzieci. Będąc na zakupach w supermarkecie, w sklepach z zabawkami, czy innych sieciówkach – słyszę je dość często. Jeszcze niedawno sama należałam do grupy rodziców, którzy korzystali z jego dobrodziejstw. Jednak już od jakiegoś czasu – przestałam. Mimo swojej uniwersalności wprowadza sporo zamieszania w życiu rodzinnym i często jest powodem komicznych sytuacji w rodzinie.

 

Nie mam pieniędzy – dlaczego stosujemy w praktyce

 

Te zdanie to szybka wymówka dla rodzica – zamykająca usta dziecka i często ucinająca jęki w sklepie. Jest skuteczna – dlatego rodzice tak chętnie po nią sięgają. I łatwa do zrozumienia przez dzieciaki. Skoro rodzice nie mają pieniędzy – to przecież nie kupią mi nowej zabawki. Tyle dziecko rozumie i jest w stanie zaakceptować. W wyniku czego zakupy w sklepie są spokojniejsze i przyjemniejsze dla rodzica. Wydaje się, że same plusy. Czy jednak na pewno?

 

Nie mam pieniędzy – droga na skróty

 

Według mnie – stosowanie zdania "nie mam pieniędzy"  to droga na skróty. Na skróty  – bo nic nie tłumaczy dzieciakom. Stawiamy je przed faktem dokonanym. Nie mamy pieniędzy i nic na to nie poradzą. Muszą się z tym pogodzić – i najlepiej w ogóle nie dyskutować na ten temat. Nie próbujemy tłumaczyć dzieciakom – dlaczego tak uważamy. Nie wprowadzamy je w tajniki budżetu domowego. I to jest błąd – który szybko odbije się nam czkawką

 

Nie mam pieniędzy – podkopywanie własnego autorytetu

 

Na początku dziecko uwierzy we wszystko co mówimy. Skoro nie mamy pieniędzy – to ich nie mamy. Ale zaraz, zaraz. Przy pierwszych zakupach zaczyna dziecku włączać się czerwona lampka. Nie mamy pieniędzy – a rodzice wyjmują je z portfela. Nie mamy pieniędzy – a zakupy do domu zrobione, w tym jego ulubione płatki. Nie mamy pieniędzy – a rodzice wyciągają pieniądze z bankomatu.

Dalszy tok rozumowania dziecka jest prosty. Mówimy, że nie mamy pieniędzy – a ono  widzi na własne oczy że mamy. Czyli – rodzice kłamią. I oszukują swoje dzieci. I to patrząc im prosto w oczy. Uwielbiana i ukochana mama ściemnia. A za tym wnioskiem idą kolejne. Skoro raz mi nakłamała – to pewnie w innych sprawach też tak postępuje. Więc czy na pewno dobrze robię, gdy jej wierzę?

 

Nie mam pieniędzy – podcinanie skrzydeł

 

Używając często i powszechnie zdania – nie mam pieniędzy – ograniczamy je. Już od najmłodszych lat zaczynają przyzwyczajać się do faktu braku funduszy i z czasem uznają to za normę. A skoro tak – mają mniejsze oczekiwania, jeśli chodzi o swoje przyszłe zarobki, bo zaniżają swoją wartość. Nie marzą – i nie próbują znajdować rozwiązań na swoje problemy. Przez zaniżona samoocenę – będą częściej dawali się wykorzystywać i będą uważać, że są mniej warci niż w rzeczywistości. Takie zdania – to mentalne bariery z którymi wielu z nas musi walczyć przez następne lata. Fajnie by było – gdyby dzieciakom oszczędzić takich zupełnie niepotrzebnych trudów.

 

Nie mam pieniędzy – co w zamian?

 

Szczera rozmowa –  z wyjaśnieniem jak wygląda budżet domowy i jak działa. Jakie wydatki mamy jako rodzina, za co trzeba zapłacić i ile pieniędzy zostaje na przyjemności. Szczegółowo opisałam to we wpisie Potrzeby kontra zachcianki – i do niego Was odsyłam.

A gdy już wytłumaczycie dziecku na co są przeznaczone zarobione pieniądze – polecam wprowadzenie kieszonkowego. To świetny sposób na zaznajomienie dzieci z zasadami ekonomii. Oraz na naukę gospodarowania pieniędzmi. 

 

Nie mam pieniędzy – mniej lub bardziej komiczne sytuacje

 

Pamiętam jak będąc któregoś dnia w 5-10-15 spotkałam na swej drodze kilkuletniego chłopaka. Szedł obok regału z zabawkami i co chwilę mówił pokazując na tą czy inną zabawkę:

To jest za drogie, na to nas nie stać, na to nie mamy pieniędzy, tego nie kupimy itd, itp.

Za chłopcem szła matka – której wcale do śmiechu nie było widząc spojrzenia pozostałych kupujących.

 

Inna historia. Koleżanka chciała kupić córce na uroczystość przedszkolną sukienkę. Przymierzyła kilka – wybrały jedną. Podchodzą do kasy. I wtedy jej córka do mamy:

Mamo – nie możemy kupić tej sukienki. Jest za droga, a przecież sama mówiłaś że nie mamy pieniędzy. Wiesz, ile chleba i mleka mogłybyśmy za te pieniądze mieć?

Mina sprzedawcy i wrażenia koleżanki – bezcenne 🙂

 

Dlatego – naprawdę polecam szczerą rozmowę z dzieckiem o finansach rodziny i zarządzaniu pieniędzmi. Zamiast zdania – nie mam pieniędzy – mała modyfikacja.

Nie mamy pieniędzy na kolejną zabawkę dla Ciebie. Jeśli ją kupimy – zabraknie na Twoje ulubione płatki czy bajki w telewizji.

Zastanówmy się jednak – jeśli właśnie na tej zabawce tak Ci zależy – co możemy zrobić – by zebrać pieniądze na jej kupno.

 

 

 

 

 

15 komentarzy

  • Bardzo mi się podoba koncepcja rozmowy z dziećmi o pieniadzach. Sama zamierzam tak robić w przyszłości, zwłaszcza ze tłumaczenie typu „nie mam pieniędzy” jest dla mnie na równi z „nie, bo nie”. Dziecko musi zrozumieć powód, dlaczego rodzic mu czegoś odmawia.

  • Nie wiem, dlaczego my, dorośli, mamy taki problem ze szczerą rozmową z dziećmi. Gdzieś ciągle szukamy jakichś skrótów i ułatwień. A przecież to od nas dzieci się uczą świata. Warto jak najwcześniej tłumaczyć dzieciom, skąd się biorą pieniądze i jak rozsądnie nimi gospodarować. Wbrew pozorom, dzieci rozumieją więcej, niż nam się wydaje.

  • Warto byłoby wytłumaczyć dziecku dlaczego nie kupi mu się zabawki, a nie zbywać je, ze nie ma się pieniędzy. Zazwyczaj powód leży w tym, ze dzieci po prostu chciałby wszystko, co tylko widzą. 

  • Lepiej tak nie mówić, bo nasze dzieci będą to opowiadać innym dzieciom, a te inne dzieci swoim rodzicom. I ta piłeczka oczywiście będzie się odbijać i nagle usłyszymy.. Tato.. a ojciec Marcina powiedział…

  • Dziecko chłonie wszystko jak gąbka, a następnie wszystko powtarza. Z pewnością przeprowadzę rozmowę o pieniądzach z moim synem, czasem nie zdajemy sobie sprawy, że używając pewnych zwrotów, pozornie nieszkodliwych, kształtujemy osobowość i charater naszych dzieci na długie lata.

  • Szczerze to nie wyobrażam sobie, zebym mogla powiedziec dziecku "nie mam pieniedzy"- to w moim odczuciu takie troche obarczanie dziecka swiadomoscia ze czegos brakuje. Nie od tego jest dziecinstwo. Stramy sie wlasnie bardziej tlumaczyc, jak to jest z tym domowym budzetem.

  • niesamowite są te argumenty, moim zdaniem to dobra droga. Nie warto sprawiać, by dziecko popadało w kompleksy, lepiej je uczyć, że pieniądze na zachcianki można zarobić np niosąc zakupy do domu i to też nie zawsze – czasem się na zabawkę zarobi, czasem to nie wystarczy, a czasem po prostu nie kupić zabawki, bo nie, tak by dziecko spotkało się z różnymi sytuacjami na rynku pracy – raz praca jest i można kupić zabawkę, raz trzeba się napracować kilka razy nosząc siatki mamy do domu, by dostać zabawkę, a czasem nie da się na coś zarobić i klops. 
    Sama idea bardzo mi się podoba

  • Dobrze napisane. Rzeczywiście chętnie korzystamy ze skrótów myślowych, które mogą być dla dzieci wystarczające, ale jednak nie do końca zrozumiałe.

  • Bardzo ciekawe argumenty. Jeszcze często słyszę: "Ty to byś wszystko chciał…". I to tez ucina krótko rozmowę. Chociaż nie dziwię się już tak i nie oceniam. Bo w sklepie ludzie się często śpieszą, nie mają czasu na tłumaczenie. Mam nadzieję, że w domu go znajdują…:) 

  • Ja również uważam, że do dzieci tak mówić się nie powinno – w końcu bądź co bądź – dzieci lubią wiele rzeczy powtarzać i za chwilę okaże się, że o naszych problemach finansowych wiedzą nie tylko znajomi brzdąca, ale również nauczyle i  reszta rodziny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *