szybka nauka
szybka nauka

Szybka nauka – zapomnij, że nauczysz się jej w szkole

Szybka nauka – marzenie każdego ucznia oraz pracującego i uczącego się dorosłego. Czy to z chęci zdobycia lepszego wykształcenia, czy z potrzeby wykonywanej pracy, czy zajmowanego stanowiska. A może z powodu własnych mniej lub bardziej osobistych pobudek. Nie ważne. W dzisiejszym świecie – gdzie króluje informacja i gdzie wiadomości zalewają nas z każdej strony – szybka nauka, poznawanie faktów i łączenie ich ze sobą jest na czasie. I co by nie mówić – ułatwia życie. I te prywatne i te zawodowe. O szkolnym nie wspomnę.

 

Szybka nauka, a szkoły

 

Jeśli marzysz o poznaniu szybkich sposobów na naukę oraz błyskawicznym i trwałym zapamiętywaniu wiadomości – od razu Ci napiszę. Zapomnij, że poznasz je w szkole. W szkole – i to na każdym poziomie – w 99% dalej króluje dryg pruski. 

Wymyślony i w sumie bez większych zmian realizowany od ponad 200 lat. Jego ideą w tamtych czasach była powszechna edukacja wszystkich członków społeczeństwa oraz danie im możliwości na rozwój i awans w hierarchii społecznej.

 

I tyle jeśli chodzi o idee. Rzeczywistość wyszła szara jak zwykle. A mówiąc krótko – już wtedy paru łebskich gości – rządzących państwem wraz z tymi, którzy byli właścicielami fabryk – wykorzystało cały system na swoje własne potrzeby. 

Jeśli chodzi o rządzących (pamiętasz że to Prusy) – zależało im na posłusznym i grzecznym społeczeństwie. W którym jest mnóstwo urzędników – pilnujących – czy przypadkiem nie wychodzisz poza wyznaczone dla Ciebie ramy (zabrzmiało znajomo?). I druga masa ludzi przekierowana do wojska. Gdzie najważniejszą cechą jest ślepe wykonywanie poleceń i nie zadawanie pytań.

 

Więc władzy zależy na społeczeństwie, które godzi się na zastaną rzeczywistość. Które nie chce się szukać samemu rozwiązań i co ważniejsze zadawać pytań. Które przez lata jest przyzwyczajane do ślepego wykonywania poleceń. Aż w końcu wejdzie mu to tak w nawyk, że nawet przez chwilę nie pomyśli o potrzebie zmian. Dla którego szczytem marzeń jest etat i możliwość wzięcia kolejnego kredytu. Ostatni podpunkt to czasy współczesne.

 

Z drugiej strony mamy właścicieli fabryk. Ludzi – którzy odkryli – że maszyny są szybsze od ludzi. Może mniej dokładne i produkujące większe badziewie – ale za to na jaką skalę. Przy czym te maszyny – potrzebują ludzi do ich obsługi. I to nie może być osoba wyrwana od pługa, która nie umie czytać i pisać i która marzy o promieniach słońca na twarzy. To musi być ktoś, kto umie czytać i coś z przeczytanego tekstu zrozumie (w końcu dobrze by było gdyby nie trzeba było tracić czasu na tłumaczenie jak działa maszyna. Lepiej dać gotową instrukcję). Osoba, która jest przyzwyczajona do wykonywania żmudnej, monotonnej pracy bez słowa skargi. Osoba, która nie zawsze widzi sens swojej pracy – ale i tak ją wykonuje. Osoba, która przyzwyczajona jest do spędzenia kilku godzin w pracy w jednej pozycji, wykonując w kółko jedną, powtarzalną czynność

 

Przykro pisać – ale takie były – i często w dalszym ciągu są potrzeby i pobudki ludzi stojących na czele rządów, finansjery i przedsiębiorstw.

 

A że stare drzewa ciężko się przesadza – i z reguły guzik z tego wychodzi – lepiej wziąć się za młodych. 

 

I właśnie do tego wykorzystano system edukacyjny wprowadzony w Prusach. System, który z powodzeniem przyjął się na całym świecie i który w niezmienionej formie przerabiałaś sama, a teraz przerabiają go Twoje dzieci.

 

Szybka nauka – idea sprzeczna z ideą szkoły

 

Zadaniem szkoły nie było i nie jest stworzenie światłego, kreatywnego człowieka, który łączy ze sobą fakty i potrafi wyciągnąć wnioski. 

Jej zadaniem jest zabicie w dziecku kreatywności i wyrobienie nawyków. Siedzenia w jednym miejscu, wykonywania poleceń, zapoznawania się z hierarchią panującą w społeczeństwie i jej ścisłego przestrzegania. Wklepywania regułek i powtarzania ich w nieskończoność. Do momentu, gdy dziecko przestaje dyskutować – po co mu to, na co mu to i czy warto tracić tak czas. Gdzie inni wiedzą lepiej co dla niego dobre i gdzie przyzwyczajają go do myśli, że jest władza nad nim. Władza, której jest winny posłuszeństwo i której polecenia ma wykonywać bez szemrania i dyskusji.

 

To jest celem szkoły – i wszelkie podstawy programowe – mają za zadanie stworzyć zblazowanego młodego człowieka, który zgadza się na wykonywanie każdego polecenia. Bez inwencji własnej. A wręcz powiem więcej. Człowieka, który jeśli nie dostanie polecenia – to nie wie co z sobą robić.

 

Szybka nauka – co robić?

 

Zapomnieć, że to czego uczą Cię w szkole – także na temat tego jak się uczyć – ma sens.

Już od dziesiątek czy setek lat różnego rodzaju badania – nad tym jak działa mózg i jak zapamiętujemy informacje – udowodniły – że metody stosowane w szkole to strata czasu.

Jednak – skoro jesteśmy przemieleni przez system edukacji pruskiej – z reguły nie szukamy własnych dróg i rozwiązań. Wierzymy ślepo – że to, czego nas uczą – to jedyny skuteczny sposób na zdobycie wiedzy i szybką naukę.

 

Więc uczymy się tylko przed sprawdzianami, byle szybciej i więcej. Najlepiej czytając, czytając i znowu czytając zadany materiał. By następnie zrealizować metodę 3 x Z. Zakuć, Zdać, Zapomnieć. I za jakiś czas ruszyć do kolejnej porcji materiału. 

Niestety – ten wyuczony w szkole sposób i szybka nauka – to dwa przeciwstawne pojęcia.

 

Szybka nauka – jak się uczyć?

 

Korzystając z dorobku naukowców i doświadczeń które przeprowadzili. Wykorzystując techniki – które faktycznie działają – i o których będzie jeszcze niejeden wpis na tym blogu. Które – podobnie jak ten – powstały pod wpływem treści wyczytanych w książce Radka Kotarskiego – Włam się do mózgu. Oczywiście nie liczcie, na to że streszczę Wam każdy rozdział punkt po punkcie. Na to po prostu autor i wydawnictwo mi nie pozwolą. Po drugie – nie byłoby to w porządku w stosunku do Radka. Który mnóstwo czasu poświęcił na poukładanie tych wszystkich informacji i badań. Oraz wyciągnięcia z nich tych najważniejszych. A potem podania ich w przystępnej formie. Szczerze polecam "Włam się do mózgu", ponieważ każdy niedowiarek znajdzie tam informacje poparte badaniami naukowymi – że to co mu wpoili w szkole – to zwykła strata czasu. 

włam się do mózgu

 

Mam nadzieję, że tym wpisem przełamałam schematy i dałam Ci choć trochę do myślenia. To, czego nauczono Cię w szkole – zwykle nie jest najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie i Twoich dzieci. A podążając ślepo za tłumem i wymaganiami szkolnymi – stajesz się kolejnym trybikiem w machinie, której absolutnie nie zależy na tym, byś była najlepszą wersją siebie.

Ps. Ten wpis zawiera linki afiliacyjne

16 komentarzy

  • Szkoda tylko, że większość rodziców nie zwraca dzieciom uwagi na to, że powinny się przykładać do nauki. Ja uwielbiałem moją szkołę, bo zawsze dało się jakąś wiedzę przyswoić. Ale to tak chyba jest z małymi, wiejskimi szkołami, że po prostu jest tam lepsza atmosfera. Pamiętam, że w domu ćwiczyłem z tatą techniki pamięci co do dat z historii, a mama uczyła mnie ortografii. Piękne czasy. 

  • Myślę, że bardzo wiele zależy tutaj od nauczycieli. Ci, którzy nauczają z pasją, potrafią przekazać dzieciom użyteczną i cenną wiedzę. Nie da się jednak ukryć, że najważniejszych rzeczy uczymy my – rodzice. Rozporządzanie finansami, relacje społeczne czy radzenie sobie z przykrymi doświadczeniami, to wszystko są tematy dla rodziców. Bardzo ciekawy blog 🙂 

    • dzięki 🙂 I masz rację – fajny nauczyciel potrafi zainteresować przedmiotem. Jednak nawet wtedy – z reguły nie podpowiadają jak sie uczyć. Co zrobić by wiedza szybciej wchodziła do głowy i na dłużej. W sumie też są po takich samych szkołach i może sami tego nie wiedzą albo nie wierzą w inne metody.

  • Ja nigdy nie miałam problemów z przyswajaniem wiedzy. Do dziś przychodzi mi to z łatwością, więc trochę to pewnie kwestia indywidualnych predyspozycji.

  • Mamo Tosi – tylko tu nie chodzi o samo przyswajanie wiedzy – a ciąg dalszy procesu – czyli wydobywanie jej z pamięci. Gdybyśmy pamiętali wszystko to czego się uczyliśmy….

  • Nie znosiłam się uczyć !!  Studia to 5 lat koszmaru przedsesyjnego i zarwane noce, bo   nie uczyłam się systematycznie 🙂  Najgorsze, że nauka przychodziła mi bez trudu, bo  przez noc potrafiłam opanować materiał z połowy semestru 🙂  Wiedziałam wtedy dlatego nauczyciele w podsawówce czy liceum mówili o mnie ZDOLNA ALE LENIWA  :))))

  • Dzieci może i bardziej przydkłądały się do nauki, gdyby nie wymgało się od nich tak wiele. U nas uczą moim zdaniem wielu rzeczy kompletnie nie potzrebnych, które w życiu zupełnie nie są potrzebne. Dzieci powinny byc uczone tego z czym potem będą miały kontakt w codziennym życiu, gdy będą dorosłe.

  • Powiem szczerze, ża bardzo zaciekawiłaś mnie tym postem. I masz w tym dużo racji, jak dobrze, że są ludzie, którzy potrafią nam to uświadomić 😉 Czekam na kolejne wpisy!

  • Zawsze marzyłam o tym, aby iść na jakiś kurs szybkiej nauki i poznać chociaż jedną metodę, która by mi pomogła, bo faktycznie był tylko jeden przedmiot, który lubiłam, reszta to były ściągi i wkuwanie na pamięć i co ja z tego mam? Nic.

  • Otóż to! Nie pochwalam szkół. Przeszkadzają w edukacji – Terry Pratchett 🙂 Planujemy dla córki edukację domowę i mam ogromną determinację żeby się udało… Na razie ciężko mi ogarnąć pracę zdalną i roczne dziecko, ale mam nadzieję, ze uda mi się osiągnąć jakiś pasywny dochód, a wtedy i czas na domową edukację będzie do ogarnięcia 🙂 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *