Sprytne sposoby na oszczędzanie
Sprytne sposoby na oszczędzanie

Sprytne sposoby na oszczędzanie – kanapki

Sprytne sposoby na oszczędzanie to ciąg dalszy serii #OszczędzanieNa Pierdołach. Ostatecznie ciężko pomysł na całą serię wpisów skończyć na 2 artykułach. Więc skoro wróciłam do bloga i skoro sytuacja gospodarcza w kraju i na świecie zmieniła się radykalnie w ciągu ostatniego miesiąca – to wydaje mi się, że wpisy oszczędnościowe – będą teraz miały znacznie większą wartość niż pół roku temu. Jeśli się mylę – to mnie poprawcie 😉

W każdym razie – dzisiaj zajmiemy się oszczędzaniem na kanapkach 🙂 Gotowi – to zaczynamy!

Sprytne sposoby na oszczędzanie – ile kosztują kanapki

Te tytułowe kanapki – to nic innego, jak jedzenie zabierane z domu do szkoły, czy pracy. W mojej 4-osobowej rodzinie temat ten dotyczy 3 osób. Mnie i córek. One przed epidemią chodziły do szkoły – i jeszcze ładnych kilka lat chodzić będą – ja do pracy 🙂 Czyli jak się pewnie już domyślacie gra jest warta świeczki.

Gdybyśmy zamiast kanapek przygotowywanych w domu kupowały gotowe drożdżówki czy gotowe kanapki w sklepie – to na jedną wydawałybyśmy przeciętnie od 3 – 5 zł. Dodatkowo jedna kanapka może wystarczyłaby najmłodszej – która jeszcze teoretycznie ma mniej lekcji. Dla mnie i starszej córki – to jednak zbyt mało jedzenia, by przeżyć 8 godzin w pracy czy szkole – bez burczącego brzucha. W związku z tym – specjalnie nie zawyżając – można założyć, że takich kanapek potrzebujemy przynajmniej 5 każdego dnia. Nie chcę myśleć – gdy w systemie kanapkowym jest także dorosły facet 🙂 Do ilu wzrośnie taka liczba.

Licząc dalej. 5 kanapek – dziennie nawet po 3 zł – to już jest 15 zł. Gdy kupujemy coś droższego – kwota wzrasta do 25 zł dziennie.

Licząc, że średnio w miesiącu przynajmniej 20 dni jesteśmy w pracy lub szkole – kwota nam w ciągu miesiąca rośnie od 300 do 500 zł. A za tyle – to my już porządne zakupy możemy zrobić dla całej rodziny. Albo mieć na ratę Termomixa (którego prawie już spłaciłam;)).

W tych wyliczeniach powinnam uwzględnić koszt zakupu jedzenia na kanapki. Jednak często zdarza się tak – że jedzenie kupujemy na zapas i potrafi się ono marnować. Ponadto ciężko – przynajmniej mi jest odróżnić w rachunkach za żywność – co zostało zurzyte na kanapki , a co na kolację, czy śniadanie. Nawet jeśli koszt przygotowania stanowiłby połowę tej kwoty – dalej oszczędzamy drugą połowę.

Osobiście – u nas kanapki są praktycznie od zawsze. No chyba, że zdarzy się jakaś sytuacja awaryjna – typu zaśpimy lub zapomnę kupić chleba czy bułek (ewentualnie wydaje mi się, że jest go w domu więcej, niż faktycznie jest). Wtedy faktycznie śniadania do pracy i szkoły są ze sklepu. Jednak w 90% przypadków – mamy je przygotowane w domu, lub – jak w moim przypadku – produkty są zabrane z domowej lodówki. Dzięki temu – więcej żywności jest faktycznie zjadane i wykorzystywane.

Sprytne sposoby na oszczędzanie – zalety kanapek przygotowanych w domu

Tych zalet jest trochę więcej, niż tylko kwestia oszczędności. Do tej listy dorzucić bez problemu mogę także:

  • wykorzystanie produktów, które mamy w lodówce – nie marnujemy żywności
  • zdrowsze jedzenie w pracy, czy szkole
  • wymagają większego zorganizowania domowników – co samo w sobie też może być plusem – bo ćwiczą charakter i systematyczność
  • jesz to co lubisz – w końcu masz wpływ na to, co wyląduje w kanapce
  • trening manualny – u mnie kanapki często dziewczyny same sobie przygotowują. Pod nadzorem lub nie. Więc to jest dla nich także systematyczne ćwiczenie zdolności niezbędnych w życiu

Jeśli coś pominęłam – w komentarzach oczywiście dorzućcie kolejne zalety

Minusy – to czas. Na przygotowanie kanapek potrzeba więcej czasu, niż na zakupy w sklepie. Choć teraz – kiedy mamy koronawirusa – to wcale takie pewne nie jest ;). Jednak w normalnych warunkach – faktycznie trzeba albo wieczorem przygotować jedzenie, albo rano (co może prowadzić do sytuacji stresowych wśród domowników – wiem z własnego przykładu). Mimo to – moim zdaniem i tak warto w ten sposób oszczędzać pieniądze. Ostatecznie takie kanapki można zrobić podczas przygotowywania kolacji i wtedy dużo więcej czasu na to nie poświęcimy. 

Jak widzicie – to nie jest żadne odkrycie roku. To nie jest innowacyjna metoda, na którą wcześniej nikt nie wpadł. Jednak takie małe pierdoły połączone razem – w ciągu miesiąca mogą dać konkretne oszczędności zarówno w budżecie pojedynczej osoby, jak i całej rodziny. I aby wprowadzić te zmiany – nie potrzeba mieć gruntownej wiedzy z zakresu ekonomii. Wystarczy trochę zdrowego rozsądku, chęci i czasu. I tego nam wszystkim życzę :).

Z pozdowieniami

Ula

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *