reklamówki oszczędzanie

Reklamówki – ile pieniędzy na nich tracisz?

Reklamówki – ile pieniędzy na nie tracisz? Dzisiaj – zgodnie z obietnicą pierwszy merytoryczny wpis z serii #OszczędzanieNaPierdołach. Ponieważ to pierwszy typowo merytoryczny wpis z tej serii – zajmę się największą pierdołą, jaka przychodzi mi do głowy. A na którą potrafimy całkiem spore pieniądze wydać. Oczywiście ani o tym nie myśląc – ani nie zdając sobie z tego sprawy. I która absolutnie nic nie zmienia w naszym życiu. Dzięki niej nie czujemy się lepsi, nie podnosi naszego statusu czy postrzegania w oczach innych . Reklamówką nie da rady zaszpanować. Co najwyżej doprowadza nas do frustracji – gdy nie wytrzyma tempa. To co? Jesteście gotowi do spojrzenia faktom w oczy i wyliczenia – ile pieniędzy tracicie za kilka minut względnej wygody?

Reklamówki – ile Cię kosztują

Ten wpis zacznę z grubej rury – czyli od wyliczeń. Ideologię – na razie zostawiam – choć dla mnie – w tym wypadku jest równe ważna.

W każdym razie – wiecie czy nie wiecie – ale za reklamówki w sklepach i supermarketach płacicie. Wynika to ze zmian w przepisach – i wymuszonej walki ze śmieciami. Ponieważ reklamówka to tak naprawdę gadżet, który – bardzo często – po kilku minutach użytkowania ląduje w koszu na śmieci. I zalewa nas – bo wcale tak łatwo się ich nie utylizuje. A zużyty plastik widać na każdym kroku. Oraz to jak negatywnie oddziałuje na całe ekosystemy i jakie spustoszenie potrafi zrobić w otaczającej nas rzeczywistości.

Więc politycy – jak to politycy. Poszli po najmniejszej linii oporu. Chcesz śmiecić – to płać. Moim zdaniem opłaty póki co są zbyt symboliczne – żeby wywołały pożądany efekt. Prościej byłoby zakazać produkcji. W końcu o dobro nas i przyszłych pokoleń chodzi.

Mimo to na razie bazujemy na metodach mniej drastycznych. A odbijających się jedynie w zasobności naszego portfela

Ile wydaję na reklamówki – założenia

Żeby policzyć – trzeba określić liczby, na których będę się opierać.

  1. Cena reklamówki. Z tego co zauważyłam – przeciętnie oscyluje w granicy 0,60 – 1 zł/sztuka. Zależy od sklepu.
  2. Ilość zakupów. Zakładam – że zakupy robimy codziennie – 6 dni w tygodniu. Za każdym razem nie mamy ze sobą reklamówki i kupujemy kolejną. Przy czym kolejne założenie – kupujemy tylko jedną sztukę podczas zakupów. W ten sposób – myślę, że otrzymujemy dość prawdopodobne dane. Ostatecznie może się zdarzyć – że nie zaopatrujemy się w nowe reklamówki codziennie. Ale – gdy już kupujemy – kupujemy ich 2- 3 lub więcej od razu. Czyli zakładam – że w ciągu miesiąca przeciętnie stajemy się właścicielem 25 reklamówek. Pewnie są osoby które kupują ich znacznie więcej i takie – które kupują ich mniej- lub wcale. Ja do tej ostatniej grupy już długi czas należę. I tą samą zasadę wpajam dzieciakom.

To ile płaciłabym za reklamówki:

I wersja – reklamówki kupuję po 0,60 zł/sztuka

  • 25 sztuk x 0,60 zł = 15 zł/miesięcznie = 180 zł rocznie

II wersja – reklamówki kupuję po 0,80 zł/sztuka

  • 25 sztuk x 0,80 zł = 20 zł/miesięcznie = 240 zł rocznie

III wersja – reklamówki kupuję po 1,00 zł/sztuka

  • 25 sztuk x 1,00 zł = 25 zł/miesięcznie = 300 zł rocznie

A teraz zastanów się na spokojnie – stać Cię na to by 200 – 300 zł w ciągu roku wyrzucać do kosza? W codziennych zakupach i życiu nie czujesz, nie widzisz różnicy. Jednak chwila obliczeń – pokazuje zupełnie inne kwoty – po które bez problemu schyliłabyś się – gdyby leżały na ulicy.

No więc – mam dla Ciebie naprawdę dobrą wiadomość – one tam leżą. I nie musisz mieć niewiarygodnego szczęścia by je znaleźć.Pomyśl – co byś sobie kupiła za te pieniądze – i zacznij wprowadzać małe zmiany.

Reklamówki – praca domowa

Sami policzcie – jak u Was wygląda sprawa z reklamówkami. Ile ich faktycznie kupujecie i jakie pieniądze na nie przeznaczacie. I od razu – te pieniądze – po tygodniu wrzućcie do skarbonki. Tak byście czuli wagę podejmowanych decyzji. Koniecznie musicie wyjąć je z portfela i odłożyć. Inaczej oszczędności wydacie na inne pierdoły. A przecież nie o to chodzi. Ja właśnie pokazałam Wam – że dalej nie kupując reklamówek – mam już 15 zł miesięcznie na spłatę mojej raty na Thermomixa. W tym momencie brakuje mi już tylko 245 zł/miesięcznie. Jednym – nic nie znaczącym patentem.

Jednorazowe opakowania – jak walczyć z przyzwyczajeniem?

Systematycznie. I zgodnie z planem. Mając plan i trzymając się niego – jest łatwiej wytrwać w postanowieniach. Po pierwsze i najważniejsze kupujesz od razu – zaraz przy pierwszych zakupach torebki wielorazowego użycia. I to takie – które zajmują minimalną ilość miejsca. Czyli takie, które możesz złożyć, zwinąć w malutką kulkę i wrzucić do torebki czy plecaka. Ewentualnie – sama szyjesz coś takiego lub od razu zamawiasz przez internet. Ja swoją torbę kupiłam już 2 lata temu w Lidlu i dalej świetnie mi służy. Wydałam na nią całe 5 zł 🙂 A wczoraj widziałam właśnie takie wytrzymałe torby na zakupy w Intermarche.

A z tego co widzę – w cenie 5 – 6 zł dalej w necie bez problemu kupicie taką torebkę wielokrotnego użycia.

A jeśli już zamawiasz przez Internet – najlepiej zrób zamówienie na torebki dla wszystkich domowników – ewentualnie znajomych czy ludzi z pracy. Dzięki temu zaoszczędzicie na kosztach przesyłki. A jeśli ktoś ma AllegroSmart – nie zapłacisz za wysyłkę wcale.

Z doświadczenia napiszę jeszcze, że nie polecam toreb w kształcie truskawek. Bardzo szybko gubiły mi się zaciski – w efekcie czego torba zajmowała więcej miejsca niż powinna. Natomiast torby z doszytą kieszonką na rzep czy zatrzask – do której upycha się całą torbę po zakupach – sprawdza się idealnie. Dodatkowo można je prać 🙂 I ta moja jest naprawdę wytrzymała. Służy mi już długi czas.

Masz już torebkę – to super. Teraz po prostu wrzuć ją do torebki. Kolejne sztuki daj każdemu domownikowi i jedną czy dwie trzymaj w ogólnodostępnej szufladzie. Szczególnie – jeśli sklep macie tuż za rogiem. A gdy robisz zakupy – po prostu wyciągasz swoją torebkę i do niej wkładasz zakupy. Potem w domu zakupy wypakowujesz, wielorazową reklamówkę z materiału składasz i wrzucasz do torby. Proste łatwe i skuteczne.

A co, gdy zapomnę o wielorazowej torebce?

No cóż na początku nabywania nowych umiejętności czy nawyków – to standard. Zapomniałaś – trudno. Użyj wyobraźni i kreatywności, jak rozwiązać ten problem. By mimo wszystko reklamówki nie kupić. A tu kilka moich podpowiedzi

  • W dużym sklepie – weź duży wózek – którym będziesz mogła wyjechać ze sklepu i podjechać do samochodu i wypakować zakupy
  • Poszukaj lub zapytaj sprzedawcę o wolny karton – w ten sposób tez bez problemu przeniesiesz mniejsze zakupy. Nie wydajesz pieniędzy i nie produkujesz nowej tony śmieci. Wykorzystujesz to – co już jest
  • Torebka – jeśli jest duża – spokojnie część zakupów tam wejdzie, a resztę przeniesiesz w rękach
  • Jeśli możesz – zrezygnuj z zakupów – wtedy zaoszczędzisz znacznie więcej 😉
  • Kup torebkę -jak już musisz i nie widzisz innego wyjścia, ale użyj ją kilka razy – na przykład podczas następnych zakupów. Wydłuż jej życie i przydatność. Nie rób z niej od razu śmiecia.

I to tyle – jeśli chodzi o pierwszy patent z #OszczędzanieNaPierdołach

Ps. Jeśli wpis się podobał – nie krępujcie się – udostępnijcie go dalej, skomentujcie. Serdecznie zapraszam także do grupy na FB Oszczedny Rodzic oraz zapisu do newslettera Mamonik.pl, gdzie otrzymacie informacje o nowych wpisach na blogu.

Zgadzam się z Polityką Prywatności

7 komentarzy

  • To się tylko tak wydaje, ale te 60 groszy robi różnice 😉 Patrząc na to z perspektywy całego roku to już pokaźna suma pieniędzy, którą bezpowrotnie tracimy bo zazwyczaj po zakupach lądują te wszystkie reklamówki w koszu.

  • Masz rację to są spore pieniądze. A do zamieczyszczamy środowisko. To zupełnie bez sensu. Od lat mam parę wielorazowych torb. W Rossmannie są takie maleńkie do torebki chyba za 3 zł. Zawsze mam ją przy sobie, a w samochodzie jeszcze inne na zapas.
    Dolozylabym jeszcze do tematu bezsens paakowania jednej narchew ki w woreczek, jednej cytryny… Wiem te woreczki nie kosztują ale też zasmiecaja nasza ziemię…

  • Przyznam że od momentu kiedy ich ceny wzrosły, staram się zawsze pamiętać o tym by wziąć odpowiednie torby jadąc po większe zakupy do marketu. Coś więc to jednak dało..

  • Maja 1 reklamówkę od kilku lat i tylko z nią chodzę na zakupy. żadnych nowych nie kupuje, przynajmniej w ten sposób staram się dbać o środowisko

  • Pieniądze to jeden z problemów, większym według mnie jest zasmiecanie tymi „jednorazówkami” całego naszego środowiska. Tylko jakie są realne pomysły aby z tym walczyć? Ja osobiście niespecjalnie widzę rozwiązanie, chyba, że zostawimy same reklamówki biodegradowalne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *