potrzeby kontra zachcianki

Potrzeby kontra zachcianki – jak wytłumaczyć różnicę dzieciom?

Potrzeby kontra zachcianki – jak wytłumaczyć różnicę dzieciom i co równie ważne i często spotykane – także ich rodzicom.

Siedzę i myślę jak ugryźć ten temat. Niby wszyscy instynktownie czujemy różnicę między jednym a drugim pojęciem – ale czy na pewno? Gdyby moja hipoteza była prawdziwa – statystyczny Polak miałby mniej kredytów, a więcej oszczędności. Prawda jest jednak taka, że jest dokładnie na odwrót. Większość z nas żyje tu i teraz i nawet do głowy nie przyjmuje wiadomości, że może zdarzyć się coś nieoczekiwanego. Czas, w którym poślizgnie mu się noga – i brak oszczędności oraz pomocy ze strony innych – może doprowadzić do szybkiego upadku finansowego.

To może bardziej naukowo podejść do zagadnienia. Z pomocą bez wątpienia powinna przyjść piramida Maslowa. Przecież tam umieszczone zostały wszystkie potrzeby. Nie dość że umieszczone – to jeszcze ładnie posegregowane…

Piramida_potrzeb_wedlug_maslowa Pierwsza najniższa warstwa piramidy – wszystko się zgadza. Mamy potrzeby jedzenia, spania, oddychania, czy rozmnażania się. To są te rzeczy, które musimy zaspokoić, dla własnego dobra. Jeśli tego nie zrobimy – marny nasz los.
Ale co z kolejnymi piętrami? Tu już takiej pewności, że to wszystko są niezbędne do zrealizowania potrzeby tu i teraz nikt nie ma. Miłość, przynależność, bezpieczeństwo. realizowanie siebie… Zaczyna pachnieć zachciankami…
Więc jak odróżnić potrzebę od zachcianki – i jeszcze wytłumaczyć różnicę dziecku?

Potrzeby kontra zachcianki – wyjaśnienie reguł

 
  1. Zacznij od uświadomienia dziecku – że pieniądze nie rosną na drzewach – a w sumie w bankach i w bankomatach. Otrzymujesz je w zamian za poświęcony czas na wykonanie pracy. To dlatego z reguły wychodzisz rano z domu i wracasz po minimum 8 godzinach. Aby za swoje działanie – otrzymać środki finansowe – które potem możesz wymienić na rzeczy niezbędne do życia
  2. Otrzymane pieniądze trzeba umieć podzielić. Trzeba odłożyć odpowiednie kwoty na wszystkie opłaty i rachunki jakie macie w domu. Abyś Ty miał prąd i wodę w domu – ktoś inny musi pracować – poświęcać swój czas dla Twojej wygody. A skoro poświęca dla Ciebie to co ma najcenniejszego – chce otrzymać za to wynagrodzenie. Też pewnie ma dzieci – i też chce im coś kupić. Ważne jest – aby Twoje dziecko zdawało sobie sprawę z tego, że to co jest dla niego oczywistością – prąd, ciepła woda, bajka w telewizji, podróż samochodem kosztuje. Za wszystko trzeba płacić. Kiedyś dzieciaki miały łatwiej ze zrozumieniem tego mechanizmu. Rodzic przynosił gotówkę do domu i rozkładał ją na poszczególne kupki – to na prąd, to na wodę, to na gaz, a to na paliwo do samochodu. Dzisiaj w dobie przelewów elektronicznych – pieniądze wirtualnie przemieszczają się z jednego portfela do drugiego – i dziecko ma problem z ogarnięciem tego. Chcesz pomóc zrozumieć cały mechanizm dziecku? Wypłać raz pieniądze i porozdzielaj je na kupki – tak jak robili to Twoi rodzice. Praktyka szybciej będzie zrozumiana od tysiąca godzin teorii
  3. W dalszej kolejności – pieniądze na jedzenie, wycieczki szkolne, podręczniki, wizyty u lekarza czy lekarstwa, telefony, abonamenty itp. Kupiłaś pralkę na raty – wytłumacz dzieciom – że pralka w domu stoi – ale jeszcze nie jest Wasza. Możecie ją używać – ale musicie zapłacić za każdą jej część. Nie zapomnijcie również dodać – że zakup jednorazowy – byłby prawdopodobnie korzystniejszy i tańszy. Ostatecznie kupując na raty płacicie odsetki, ubezpieczenie, opłaty manipulacyjne i tak dalej. Nikt chętnie nie pożycza pieniędzy – jeśli nie ma w tym interesu. A reklamy kredytów telewizji każde dziecko widziało
  4. Gdy już oddzieliłaś pieniądze nie do ruszenia – dzięki którym Twoje dziecko może cieszyć się udogodnieniami dzisiejszych czasów – czas na kolejną kupkę – oszczędności/poduszka finansowa/czarna godzina. Pokaż dziecku – że tych pieniędzy nie wydacie jako rodzina wcale w tym miesiącu. To są pieniądze na nieprzewidziane sytuacje – awarię samochodu, popsutą pralkę, niespodziewaną wizytę u lekarza. A może środki odłożone na wakacje – dzięki którym wraz z dzieciakami spędzicie niezapomniany czas po prostu razem.
  5. I dochodzimy do etapu zachcianek – czyli pieniędzy, które wydać możemy na rzeczy nie do końca potrzebne i konieczne do życia. Jednak poprawiające nasz humor, samopoczucie, których posiadanie daje nam satysfakcję. To są pieniądze na marzenia. I w tym momencie dziecko widzi, patrząc na te sterty rozdzielonych pieniędzy – że wcale tak dużo nie zostało na realizację zachcianek. Na atrakcje i zabawki. Ja z tej puli od razu wypłacam dzieciakom kieszonkowe. Jest to też dobry moment do porozmawiania o tym, co serwuje nam telewizja i reklamy. Jaka piękna i lubiana będziesz jeśli kupisz 5 tysięcy zabawek. Jednak na te zabawki masz ograniczoną pulę pieniędzy. Konkretnie kieszonkowe – więc dobrze zastanów się – która z Twoich zachcianek jest dla Ciebie najważniejsza i jesteś gotowa za nią oddać swoje pieniądze. Za które już nie otrzymasz nic innego.
  6. Pieniędzy jest zawsze mniej, niż możliwości ich wydania. Aktualnie półki po prostu uginają się od towarów. Sprzedawcy z kolei wymyślają coraz to nowe techniki jak nas skusić na zakupy. I bez względu na to ile zarabiamy – w którymś momencie gdybyśmy kupowali bez zastanowienia – na te towary po prostu zabrakło by nam pieniędzy. A skoro mamy tak ogromny wybór – to rozmawiajmy ze sobą oraz ze swoimi dziećmi. Co mi ten zakup da, dlaczego zastanawiam się nad kupnem akurat tej rzeczy, a nie innej. Również dobrym – aczkolwiek trudnym sposobem jest odwlekanie podejmowanie decyzji zakupowej w czasie. Jeśli po tygodniu dalej będzie mi na tym zależało – to po prostu kup to. Ale jeśli już nie pamiętasz o co chodziło – to była zachcianka, której właśnie się oparłaś. Plus jest jeszcze jeden. Gdy Twoje dziecko będzie widziało ten cały proces u Ciebie – z czasem same będzie bardziej świadomym konsumentem. Lepiej będzie rozumiało swoje potrzeby i zachcianki.
 

Potrzeby kontra zachcianki w momencie krytycznym
 

A co zrobić jeśli bezpiecznik już został wyjęty i Twoje dziecko z całą mocą swojego gardła informuje Cię o swoich zachciankach w mniej lub bardziej przyjaznym miejscu?
 
2. Czasami – szczególnie w domu – zachowuję się identycznie jak moje dziecko. Zaczynam wrzeszczeć i na cały głos krzyczeć co bym chciała mieć i jakie swoje zachcianki spełnić. Tak nieoczekiwany zwrot w akcji – czasami potrafi zdziałać cuda. I awantura kończy się szybciej niż zaczyna. Moje drugie dziecię to bardzo empatyczne stworzenie. W takiej sytuacji potrafi dość szybko zapomnieć o swoich zachciankach i zacząć dopytywać się o moje.
A jak Wy radzicie sobie z zagadnieniem: potrzeby kontra zachcianki? Macie swoje patenty na oddzielanie jednego od drugiego i uczenie tego samego dzieci?
 
 

 

 

 

 

 

 

 

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *