Post dr Ewy Dąbrowskiej – tak moi mili. To już piąty tydzień. Sama nie wierzyłam, że dojdę tak daleko i tyle wytrzymam. Oraz że będę miała ochotę na kontynuację. Myślałam – że więcej niż 4 tygodnie nie wytrzymam. A teraz? A teraz marzy mi się przejść całą kurację do samego końca. W końcu czym są ostatnie 14 dni w porównaniu z poprzednimi 28? No właśnie – okaże się 🙂
Post dr Ewy Dąbrowskiej – dzień dwudziesty dziewiąty – środa
8.00 kawa z cykorii. W pracy z rana smakuje najlepiej
10.00 sok z buraka. Po wolnym przestawiłam się. Jestem znacznie szybciej głodna
11.00 śniadanie. W pracy łatwiej jeść świeże potrawy – bez obróbki termicznej. Po prostu – nie ma innej możliwości i nie ma gdzie podgrzać tego, co ewentualnie przyniosłoby się przygotowanego wcześniej z domu. Dlatego dzisiaj nie kombinuję. Po prostu kroję ogórka, pomidory i cebulę. Zapijam sporą ilością wody. Wcześniej naprawdę takie sałatki traktowałam jako przekąski – ale nie danie główne. A teraz wystarczy, by się najeść do syta. Bez innych dodatków. Można – można
Czytaj także:
13.00 sok z pomidora
14.00 zjadam resztki sałatki z śniadania
17.00 obiad. Nie mam ochoty na resztki zupy. Dlatego przygotowuję sobie … nie zgadniecie co… oczywiście kalafiornicę. Piję więcej – więc nie mam wczorajszych gazowych rewolucji
18.00 2 pieczone jabłka. Znalazłam odmianę z której robi się pyszny słodki mus. Nie wiem jak się nazywa – ale smakuje najlepiej. Jabłka są żółte, bardzo kruche, odmiana jesienna. Idealne na marmolady i musy. Po upieczeniu – bardzo słodkie. Może Wy rozstrzygniecie co to za odmiana 🙂 U nas pojawiły się z jakiejś samosiejki, która nie wiadomo jak i kiedy wyrosła. I chwała jej za to.
I to mój ostatni posiłek dzisiaj
Post dr Ewy Dąbrowskiej – Dzień trzydziesty – czwartek
8.00 kawusia z cykorii
9.00 świeże marchewki
11.00 śniadanie – tym razem w sałatce wylądowały kapusta pekińska, seler naciowy, ogórek, jabłko, papryka, pomidory i cebula. Wcześniej nigdy nie eksperymentowałam z sałatkami. A teraz – kto mi zabroni 😀
13.00 sok z buraka
16.00 zjadam resztę wczorajszej kalafiornicy. A potem dogryzam zupą dyniową.
17.00 deser po obiedzie – połówka grejpfruta
Chyba teraz lepiej się odżywiam. Trochę szybciej zaczynam śniadanie, ale na wieczór już nie dojadam. Ponadto przestałam zwracać uwagę na ilość jabłek zjadanych w ciągu dnia. Jak mam ochotę na 3 – zjadam 3. I tyle. W książce dr Dąbrowskiej wyczytałam, że można jeść ile się chce dozwolonych owoców i warzyw. Ciekawe skąd wypłynęło – ze mogą być tylko dwa. Aczkolwiek normy grejpfruta nie przekroczyłam. Nie mam ochoty na więcej niż pół.
Post dr Ewy Dąbrowskiej – Dzień trzydziesty pierwszy – piątek
6.00 Budzę się …. z miesiączką. To moja 4 miesiączka w życiu, która wystąpiła zgodnie z normami opisywanymi przez znawców tematu. Czyli po 28 dniach. Przez całe życie moje cykle miesiączkowe wydłużają się do 35 – 40 dni. Więc jeśli ktoś chce tą dietą poprawić pracę jajników i jajeczkowanie – na swoim przykładzie mogę śmiało napisać – to działa. Mi akurat na takim efekcie nie zależało – oficjalnie rozmnażanie zakończyłam na drugiej córce. Ale mam dowód na to, że w organizmie zachodzą pozytywne zmiany. Mam nadzieję, że stawy i zatoki też tak samo zostaną uregulowane. Dodam jeszcze – że jeśli chodzi o menstruację – to na diecie dr Ewy Dąbrowskiej jest bezbolesna. Wcześniej – pierwsze 2 dni do najprzyjemniejszych nigdy nie należały.
8.00 kawa z cykorii. Swoją drogą ma ono sporo właściwości prozdrowotnych. Polecana w zapaleniu stawów na przykład, zmniejsza uczucie głodu. Pewnie dlatego po jej wypiciu mogę śniadanie jeść o 10 -11.
10.00 sok z pomidora
11.00 śniadanie – sałatka warzywna. Jedno tej diecie trzeba przyznać – jest kolorowa i ładnie wygląda na talerzu. A to mimo wszystko optymistycznie nastraja. Tym razem mam pomidor, ogórek i cebulę w sałatce. Proste i smaczne
13.00 sok z buraka
16.00 wychodzę z domu, zabieram mamę i pędzimy na zakupy. Zanim sklepy pozamykają.
18.00 w końcu obiad. Po raz kolejny kalafiornica. Jestem głodna, a ja robi się równie szybko – jak jajecznicę.
19.00 pół grejpfruta i 2 pieczone jabłka
Post dr Ewy Dąbrowskiej – Dzień trzydziesty drugi – sobota
9.00 kawa z cykorii
11.00 śniadanie – sałatka warzywna – ogórek kiszony, jabłko, cebula i buraczki. Te ostatnie powinny być pieczone. Jednak ja korzystam z wcześniej przygotowanych zapasów na zimę. Dzięki temu śniadanie mam znacznie szybciej, niż w pierwotnym przepisie
13.00 obiad dla wszystkich. Jutro mamy imprezę – 80 urodziny taty siostry. I siostra już dojechała. W efekcie czego jest 11 osób na obiedzie. Najciężej jest ugotować ziemniaki i makaron i nie podjadać. Ale daję radę.
14.00 mój obiad – gotuję kalafior i robię do niego sos pomidorowy. Jadalne danie. Może je jeszcze powtórzę
17.00 połówka grejpfruta
20.00 2 pieczone jabłka
Post dr Ewy Dąbrowskiej – Dzień trzydziesty trzeci – niedziela
Dzień próby dzisiaj – impreza u cioci . Dzień zaczyna się od przygotowań – prasowania i ogarniania dzieciaków.
9.00 kawa
11.00 śniadanie – sałatka z buraka, cebuli i jabłka. Zasmakowała mi 🙂 Ale z wrażenia zapomniałam o ogórku kiszonym. Po śniadaniu robię sobie sałatkę na imprezę. Raczej nie przewiduję, że będzie tam coś jadalnego dla mnie. Do sałatki wchodzi kapusta pekińska, papryka, ogórek, pomidory i cebula. Do smaku sól, pieprz i ocet winny. Pakuję też cykorię i jedziemy. By po kilometrze zawrócić 🙂 Zapomnieliśmy o prezencie 😀
13.00 jesteśmy na miejscu w lokalu. Po mszy świętej w kościele. Wszyscy zaczynają od rosołu i ziemniaków z mięsem. Ja wyciągam swoją sałatkę. Siedzę koło znajomych – i jakoś nikt specjalnie nie komentuje. Zgodnie z przewidywaniami – jedynie surówki do obiadów mogły być dla mnie jadalne. Mimo to nie ryzykuję. I nie truję obsłudze głowę pytaniami – co wchodzi w ich skład. Zjadam to – co przywiozłam dla siebie.
17.00 dania wyglądają przepysznie. Jednak jestem zdeterminowana i niczego nie jem. Głupio poddać się przed ukończeniem tego tygodnia postu. A zostały mi 2 dni. A i tak jeść mogłabym tylko ziemniaki. Zaciskam zęby i daję radę.
19.00 w domu. Jestem najedzona miską sałatki. Zjadłam wszystko, co przygotowałam.
20.00 2 pieczone jabłka. Na pocieszenie
Post dr Ewy Dąbrowskiej – Dzień trzydziesty czwarty – poniedziałek
8.00 w pracy – kawa z cykorii. Najgorszy dzień za mną. Jednak coraz częściej mam wrażenie – że już mam dość tych warzyw. I zjadłabym coś bardziej treściwego. Szczególnie po wczorajszym dniu. Staram się je odpędzić. Do końca całego postu zostało raptem 8 dni. Dam radę. Muszę. Moje zatoki i uszy dalej tego potrzebują. Wczoraj po imprezie brałam ziołowe tabletki na zatoki. Na szczęście pomogły. A to już jest dużym sukcesem.
11.00 śniadanie – sałatka z pomidora, surowego kalafiora, jabłka, cebuli i papryki. Całkiem dobre to połączenie. Zjadam sporo.
14.00 dogryzam resztę sałatki. Do jutra nie przetrwa – a szkoda wyrzucić. Więc zjadam – tym bardziej – że w domu nie mam obiadu do zjedzenia
17.00 zaczynam przygotowywać obiad dla siebie. Dzieciaki jadły w szkole, a potem dobiły spaghetti u babci. Przypomniało mi się – że leczo warzywne było całkiem smaczne. Więc je sobie robię. Dodałam za dużo wody – i ostatecznie wyszła zupa
18.00 zjadam miskę swojego dania. Jutro może będzie z tego leczo. Dzisiaj jest zupa 🙂
19.00 zaglądam do lodówki – a tam twaróg i jogurty naturalne chwila przed końcem terminu. Postanawiam poznęcać się nad sobą – i robię babeczki dzieciakom. Z nadzieniem serowym. Nie wiem co wyszło – nawet nie liznęłam.
21.00 na pocieszenie robię sobie 2 pieczone jabłka. To moje ostatnie danie dzisiaj i kolejny dzień zaliczony
Post dr Ewy Dąbrowskiej – Dzień trzydziesty piąty – wtorek
6.00 wstaję i czuję, że mam zatoki. Na szczęście nie zatkało mnie aż tak i czuję jak coś tam spływa. Może przejdzie w ciągu dnia? Okaże się. Na wadze za chwilę będzie kolejny kilogram mniej. Moja masa motywuje do kolejnego dnia na poście. Teraz już głupio przetrwać. Jednak coraz częściej moje myśli lecą w kierunku wychodzenia z diety. I tego jak zrobię sobie ziemniaki w mundurkach. Maczane w pokrojonej drobno cebulce. A do cebulki dodana odrobina oliwy i octu. Danie, które zawsze w nadmiarze powodowało u mnie złe samopoczucie – teraz chodzi za mną praktycznie dzień w dzień. Nie mogę się też już doczekać jaj i śledzi w śmietanie. Dobra. Stop. Jeszcze 7 dni. Dam radę.
8.00 kawa z cykorii
9.00 sok z buraka. Nie piłam go kilka dni – i zaczęłam tęsknić 🙂
11.00 śniadanie – dzisiaj królują u mnie buraczki. Na śniadanie mam sałatkę z buraczka – powinien być pieczony – ja mam gotowanego własnej roboty. A dodatkowo cebula, jabłko i ogórek kiszony. Dziewczyny w pracy patrzą z przerażeniem na moje danie. Żadna nie ma na tyle odwagi by jeść ją ze mną.
14.00 sok pomidorowy
16.00 reszta sałatki – jest dobra – szkoda wyrzucać
18.00 obiad – a w sumie bardziej kolacja – i wczorajsze leczo
20.00 dwa pieczone jabłka z cynamonem
A potem to już tylko duże ilości wody
Post dr Ewy Dąbrowskiej podsumowanie piątego tygodnia
Polubiłam się z warzywami. Mimo to – coraz bardziej tęsknię do produktów bardziej energetycznych. Brakuje mi jaj i ryb. Mięsa jeszcze nie. A słodyczy wcale – do momentu, kiedy ich nie skosztuję 🙂
Na wadze mam – 6,7 kg i tydzień przede mną. Myślę, że spadnę z wagą poniżej 7 kg. Taki wynik ostatni raz miałam po urodzeniu Pauli. Czyli jakieś 11 lat temu.
Samopoczucie mam dobre, ogólna kondycja organizmu tez niezła. Na razie nic mnie nie rusza, mimo że coraz więcej osób smarcze i kaszle w okolicy.
Zatoki lepiej. To samo stawy. Zdarzają się dni – że wiem o jednym i drugim. Jednak ból jest nieporównywalnie mniejszy niż przed postem.
No i regulacja okresu. Bez hormonów – sama z siebie, u kogoś – kto zawsze miał nieregularne miesiączki. To jest wyczyn i dowód że post dr Ewy Dąbrowskiej działa. Nie zostaje mi nic innego – jak przejść ostatni tydzień. Bez skupiania się na tym co zjem w trakcie wychodzenia i po tym okresie. Głupio przerwać – na końcówce. Szczególnie, że zdaję tu regularnie relację z postępów. Ten blog tez motywuje – by wytrwać do końca. I nie przerwać na tym etapie – tydzień przed końcem.
Wow! Super, nie poddałaś się, gratuluję. Twój wpis jest następnym powodem dla mnie, żeby się nie poddawać, dzięki Ula.
Ania – ostatnie 2 dni przede mną. I ciągnę 🙂 Po prostu – w weekend zawsze mam mniej czasu i chęci na komputer 🙂 Więc post później niż przewidywałam
Świetny wynik – prawie 7 kg mniej! Też muszę wypróbować!
Wytrzymałaś 42 dni i czy poczułaś w końcu efekt terapeutyczny w stawach i zatokach? pozdrawiam, Daniel