jak karac nastolatkow

Jak karać nastolatków?


Jak karać nastolatków?
Nadszedł ten dzień. Masz w domu nastolatka i nagle okazuje się – że jesteście z zupełnie różnych planet. Tracisz nad nim wpływ i kontrolę, co chwilę słyszysz, jak kiepskim rodzicem jesteś i co robisz źle. Oraz jakie
jest ciężkie życie – z Tobą – pod jednym dachem. Dodatkowo spadają na Ciebie nagłe wybuchy złości, płaczu czy histerii. A obraz dopełnia większe lub mniejsze naginanie zasad przez Twoje dziecko. Z którym wcześniej nie było problemów. Nagle okazuje się, że Ty i Twoje polecenia są lekceważone i zlewane. Foch to drugie imię nastolatka. A na domiar złego zauważasz, że w krytycznych sytuacjach  posuwa się do oszukiwania i okłamywania Ciebie.

Nawet nie wiesz, czy Twoje dziecko ma jakieś problemy. Tak, jak te kwestie wcześniej były omawiane z Tobą – tak teraz nikt Ci się nie zwierza i nie pyta o zdanie. Za grupę wsparcia ma rówieśników. Zostałaś zepchnięta na boczny tor i zanosi się na to, że przez długi czas właśnie tak będzie. 

W tej sytuacji i Ty zaczynasz wytykać nastolatkowi błędy i potknięcia. Zdarza się – że pod wpływem zachowania dziecka puszczają Ci nerwy – dąsasz się, krzyczysz, oceniasz, stosujesz szlabany…. Przepaść między Wami rośnie, a poprawy sytuacji nie widać. Wręcz odwrotnie. Wydaje się, że z dnia na dzień jest gorzej. Więc co robić? Podkręcać śrubę? Po głowie chodzi ci tylko jedno pytanie: Jak karać nastolatków by przynosiło to oczekiwane przez Ciebie rezultaty?

Jak karać nastolatków? 

Jeśli zainteresował Cię ten wstęp – to ciąg dalszy może Ci się wcale nie spodobać. Otóż drogi rodzicu – ten wpis nie będzie o tym, co robić by wymusić posłuszeństwo Twojej pociechy. Przy okazji stając się największym wrogiem Twojego dziecka. Bo cała odpowiedzialność, rola „sędziego” i „kata” spada na Ciebie. Ten wpis to zachęta do poszukania nieszablonowych rozwiązań. I rozpoczęcia rozwiązywania problemów w komunikacji z nastolatkiem …… od lektury książki.

Czytaj także:


System kar i nagród kontra kieszonkowe

I tak – specjalnie w ten sposób zatytułowałam ten artykuł. Jeśli wrzuciłaś w google właśnie takie hasło – jak karać nastolatków – to znaczy – że masz dokładnie takie same problemy, jakie ja miałam chwilę temu. Przed lekturą jednej, jedynej książki i przed zastosowaniem się do jej rad. Nawet jeśli nie przepadasz za czytaniem książek – to wierz mi – dla spokoju w domu i braku frontu domowego – warto. Książka jest napisana lekko i w przystępny sposób – więc każdy jest w stanie ją przeczytać w jeden wieczór. Dodatkowo – sporo w niej obrazków w formie komiksu – co jeszcze bardziej skraca czas potrzebny do przeczytania książki.

Jak karać nastolatków – zanim zaczniesz to robić…

Przeczytaj książkę Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały. Jak słuchać, żeby z nami rozmawiały autorstwa Faber Adele i Mazlish Elaine. Nic nie tracisz poza odrobiną czasu w swoim życiu – a zyskać możesz naprawdę wiele. Święty spokój i dużo lepszy kontakt ze swoim dzieckiem. Nawet wtedy – gdy w jego lub jej organizmie szaleje burza hormonów. 

Serio – autorki napisały wiele poradników o sposobach komunikacji z dziećmi. To już druga książka ich autorstwa, po którą sięgnęłam. Pierwszą „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” musiałam przeczytać na studiach – jeszcze zanim sama zostałam mamą. Mimo, że dostęp był do niej wtedy żaden – nasz wykładowca uparł się, że mamy ją wykopać spod ziemi i cała grupa ma ją przeczytać. Dzisiaj – gdybym ją spotkała – podziękowałabym jej za to. Faktycznie przydatna lektura. Wiedziałam, co mi pomoże – gdy dopadł nas bunt 2-latka, a potem kolejne.

Jak karać nastolatków – co już zostało zastosowane?

A teraz szybkie streszczenie książki – i mam nadzieję, że przy okazji zachęta do przeczytania jej osobiście. Autorki twierdzą – że karanie dzieci, a szczególnie nastolatków nie przynosi żadnych rezultatów. Albo bardzo mizerne. Ponadto my – jako karzący rodzice – jesteśmy na straconej pozycji.

Nasze dzieciaki przestają z nami rozmawiać i się nam zwierzać – bo i po co. Skoro wiemy lepiej, skoro staramy się żyć ich życiem i być Alfą i Omegą. Skoro je ranimy i nie bierzemy pod uwagę ich uczuć. Skoro, gdy tylko coś nam powiedzą trafiają na falę krytyki, oceniania, gotowych i idealnych według nas rozwiązań. A przecież to ich życie, ich decyzje i ich wybory. Sama nie chciałabyś być marionetką w cudzych rękach – więc niech Cię nie dziwi – że Twoje dziecko nie chce być Twoją. 

Autorki skutecznie rozprawiają się z każdą typowo rodzicielską formą rozmowy i próbą wpływania na zachowanie nastolatka. Od obwiniania, oskarżania, przezywania, stosowania gróźb i rozkazów, kazań i morałów, postaw rodzica – męczennika, sarkazmu, stawiania się w pozycji wróżki, aż po szlabany.

jak karac nastolatka

I słusznie zwracają nam uwagę – że gdy ktoś zachowuje się w stosunku do nas w ten sposób – też nici porozumienia z nim nie znajdziemy. Więc skoro na nas to nie działa – to czemu myślimy, że zadziała na nasze dzieci? I to w okresie ich najburzliwszego rozwoju? Kiedy jedno słowo wystarczy do podpalenia lontu i wybuchu beczki trotylu, którą aktualnie jest nastolatek? Na szczęście – rodzic to nie saper. I nawet, jak się pomylił – może to naprawić. Jeśli tylko chce, może zmienić swoje postępowanie i sposób w jaki rozmawia z dzieckiem.

Jak karać nastolatków – aby odnieść zamierzony skutek?

I jeśli myślicie – że w tym akapicie dotarliśmy do sedna artykułu – i w końcu znaleźliście w tekście gotowe sposoby na karanie dziecka – które działają, to Was rozczaruję. Po raz kolejny pewnie w tym wpisie. Według autorek – idealna kara – to brak kary. Tak dobrze czytasz. Jeśli jest Ci bliskie Twoje zdrowie psychiczne i Twojego dziecka – odchodzicie całkowicie od kar.

Wywalacie kary ze swojego słownika i arsenału dostępnych metod wpływania na nastolatka. Na szczęście – nie zostajecie z niczym. Całkowicie bezbronni. W zamian dostajecie coś znacznie lepszego – co faktycznie działa. I pomaga. I co nie sprawia – że Twoje własne dziecko zaczyna Cię traktować jak wroga numer jeden. Który ma pełnię władzy – i pokazuje – kto tu rządzi. 

Ta metoda polega na zrzuceniu odpowiedzialności na dziecko. To ono swoim zachowaniem i czynami wybiera, w jaki sposób zostanie rozwiązana dana sytuacja kryzysowa. To ono musi udowodnić, że jest odpowiedzialne i można mu zaufać.  I jeśli gdzieś nawali – samo musi znaleźć rozwiązanie, jak naprawić daną sytuację. A Ty rodzicu przestajesz być sędzią i katem. 

Zamiast karać powinnaś – tu szybka instrukcja zaczerpnięta prosto z książki:

Opisać, co czujesz.

Określić, czego oczekujesz.

Pokazać, jak można poprawić postępowanie.

Zaproponować wybór.

Przejść do działania 


Kiedy przechodzimy do działania, naszym celem jest nie tylko położenie kresu zachowaniu, którego nie można zaakceptować, ale także danie dziecku szansy, by nauczyło się czegoś na własnych błędach. Szansy naprawienia zła, które wyrządziło. Kara może położyć kres zachowaniu, ale może również zniechęcić dziecko do poprawy własnego zachowania.

Oczywiście w jednym artykule nie jestem Wam w stanie streścić całej książki. Jednak te rozwiązania już przetestowałam w domu – i są genialne. U nas sprawdziły się po moich pierwszych nieudolnych próbach. W sumie zrobiłam dokładnie to samo, co wcześniej. Zagroziłam szlabanem, po czym dodałam słowo jeśli….. Dałam szansę na poprawę, a w zależności co z nią dziecko zrobi – taki będzie ciąg dalszy.

I na zupełny koniec jeszcze dwa fragmenty książki – o tym dlaczego karanie – nie jest najlepszym pomysłem na wychowywanie dzieci.

Kiedy karzesz dziecko, zamykasz przed nim drzwi. Nie ma dokąd pójść. Sprawa jest zakończona. A kiedy podejmujesz działanie, to dziecku może się to działanie nie podobać, ale drzwi są nadal otwarte. Nadal ma szansę. Może zmierzyć się z tym, co zrobiło, i próbować to naprawić. Może zamienić złe w dobre.

I kolejny:


... problem z karą polega na tym, że zbyt łatwo pozwala ona nastolatkom przejść do porządku dziennego nad złymi uczynkami i skupić się na tym, że rodzice są do niczego. A nawet jeszcze gorzej, kara pozbawia dziecko możliwości podjęcia pracy nad sobą, która jest niezbędna, aby dziecko stało się bardziej dojrzałe. Bardziej odpowiedzialne.
Kiedy dziecko popełni wykroczenie, to mamy nadzieję, że potem coś nastąpi. Mamy nadzieję, że przyjrzy się temu, co źle zrobiło. Że zrozumie, dlaczego to było złe. Że poczuje żal z powodu tego, co zrobiło. Że zastanowi się nad tym, co zrobić, aby to się już nie powtórzyło. I że przemyśli na poważnie, jak naprawić wyrządzoną krzywdę. Innymi słowy, aby doszło do autentycznej zmiany, nasze nastoletnie dzieci muszą odrobić swoje lekcje z emocji. A kara zakłóca ten ważny proces.

I to tyle na dziś.

A Ty? Masz /miałaś nastolatka w domu? Jak sobie radziłaś z jego wychowaniem i wybuchami? Może masz/znasz inne – skuteczne patenty? Lub książki, które warto przeczytać? Podziel się w komentarzu – chętnie poczytam 🙂

Z pozdrowieniami: Ula

3 komentarze

  • Można powiedzieć, że sam byłem trochę nieznośny w okresie nastoletnim 😉 I patrząc na ten czas z pewnej perspektywy zastanawiam się jakie efekty przyniósłby brak kar w taki prosto rozumiany sposób. Na pewno pozycja ląduje na liście książkowych zakupów, bo taka wiedza może się przydać. Zwłaszcza, że wielu dorosłych mówi sobie, że nie będzie robić jak ich rodzic. Sami wiemy najlepiej jak to z tym jest 😉

  • Mam 14 latkę. Jeśli coś źle zrobi. Zawsze zaczynam od rozmowy
    – opisuję dokładnie co źle zrobiła np. spędzała czas w Galerii z koleżankami mimo, że wyraźnie jej tego zabroniłam,
    – ponownie tłumaczę jej dlaczego nie jest to odpowiednie miejsce na spędzanie tam czasu,
    – mówię, że zawiodła moje zaufanie i dlatego będę ją w najbliższym czasie bardziej kontrolowała,
    – informuję ją co zrobię jeśli ponownie postąpi wbrew moim zakazom i zawsze potem dotrzymuję słowa np. powiedziałam ,że następnym razem nie będę do niej dzwoniła tylko osobiście po nią przyjadę do Galerii – i zresztą tak zrobiłam,
    – kary wyznaczam dopiera za drugim tym samym przewinieniu, są one w sumie niewielkie, krótkotrwałe bardziej dla zasady aby dać jej czas na zastanowienie,
    – zawsze podkreślam, że kara wynika z jej nieodpowiedzialnego zachowanie i mówię jak mogła jej uniknąć,
    – zawsze podkreślam , że robię to dlatego, że się o nią martwię i ją kocham.
    Na razie działa , co nie zmienia faktu , że kłócimy się średnio 7 razy w tygodniu 🙂
    Jednak dalej kilka razy w tygodniu słyszę od niej, że mnie kocha 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *