budżet domowy i dodatkowe kilogramy

Budżet domowy i dodatkowe kilogramy – co łączy te 2 pojęcia?

Budżet domowy i dodatkowe kilogramy z pozoru wydawałoby się 2 bardzo odległe od siebie tematy. Bo jak wagę ciała można łączyć z pieniędzmi? Przecież to 2 zupełnie oddzielne aspekty naszego życia. Które owszem – w jakiś sposób mogą funkcjonować obok siebie – ale przecież nic je nie łączy.

Też tak myślicie? 

Ja myślałam długi czas. Dopóki mnie nie olśniło

 

Budżet domowy i dodatkowe kilogramy – moja historia finansowa

 

Już kiedyś Wam pisałam – że do zorganizowanych osób nie należę. Budżetu domowego przez wiele lat nie prowadziłam i bardzo trudno było mi wyrobić w sobie ten nowy dla mnie nawyk. Nadal mam dni załamki – ale jest ich na szczęście coraz mniej. A tych, kiedy systematycznie sprawdzam na co wydaję pieniądze i jak się trzymam założeń coraz więcej.

Faktem jest jednak – że póki nie prowadziłam budżetu – nie nałożyłam sobie rygoru – ile w danym miesiącu na daną część życia mogę czy muszę przeznaczyć pieniędzy – kasa przelatywała mi między palcami. Ulegałam pokusom, zachciankom. I zwykle na koniec miesiąca okazywało się, że wydawałam więcej pieniędzy niż miałam. Przez co kolejny miesiąc – zaczynałam od spłacania długów. I dorabiania banków odsetkami od zaległych spłat na karcie kredytowej na przykład. 

Na szczęście – w którymś momencie przyszło otrzeźwienie. Wszyscy guru zgodnie twierdzili, że pierwszym krokiem do zarządzania pieniędzmi jest umiejętność spisywania wydatków. I orientowania się w kosztach życia. Więc chcąc poprawić swoja sytuację finansową – i ja zaczęłam prowadzić budżet domowy. Robię to już drugi rok – a systematyczność to moja pięta achillesowa – i coraz lepiej orientuje się, ile pieniędzy potrzebuję na codzienne wydatki naszej rodziny. Również niespodziewane wydatki – coraz rzadziej  są dla mnie zaskoczeniem.

Dzięki prowadzeniu budzetu domowego – w każdym miesiącu – nawet tym najcięższym finansowo –  staram się przynajmniej nie wydawać więcej niż zarobilismy – by nie popadać w długi. Z reguły jednak udaje się nam coś odłożyć czy to na inwestycje, czy poduszkę finansową czy fundusz awaryjny.

I tak jak przy edukacji finansowej z miesiąca na miesiąć jestem coraz mądrzejsza – tak z kilogramami mam problem.

 

Budżet domowy i dodatkowe kilogramy – moja historia wagowa

 

Zaczęło się to mniej więcej tak. Latem tamtego roku – postanowiłam, że wezmę się za swoją wagę. I radykalnie zmniejszę ilość kilogramów reprezentujących moją skromną osobę. Ideałem i marzeniem – było zrzucenie ich w liczbie 10.

W sumie postanowienia trzymałam się całe lato. Uważałam co jem i ile jem. Ograniczałam słodycze, jadłam częściej i mniej. W efekcie czego udało mi się pozbyć 5 z zaplanowanych 10 kg.  Jednak w tym momencie zaczęło być szaro, buro i chłodno na dworze. I jakoś tak – pod wpływem aury i jesiennej chandry – ręka automatycznie sięgała po słodycze. Więcej posiłków, w większej ilości, także w godzinach nocnych. Co tu kryć – na pół godziny przed snem – potrafiłam wyjadać konkretne ilości jedzenia z lodówki. 

Jakby tego było mało – zrezygnowałam z systematycznego sprawdzania wagi. Skoro nie chudnę – po co się wazyć.

W tym błogim stanie i na totalnym rozpasaniu jedzeniowym – dotrwałam do wczesnej wiosny. I kiedy w końcu odważyłam się stanąć na wagę – moja waga była większa o kilka kilogramów, w porównaniu z wagą wyjściową z wakacji. 

Na szczęscie przyszło opamiętanie – i większa kontrola nad tym co jem i kiedy. W wyniku czego w ostatnim czasie – mimo świąt ważę 3 kg mniej.

 

Już rozumiecie do czego zmierzam i co chcę Wam przekazać?

 

Budżet domowy i dodatkowe kilogramy – puenta

 

Cokolwiek nie robicie, jakie plany byście nie mieli, aby je osiągnąć czy choć trochę zbliżyć sie do celu – musicie robić 2 podstawowe rzeczy.

Pierwsza z nich to konsekwencja, druga to monitorowanie wyników. Gdybym dalej ważyła się dzień w dzień – prawdopodobnie nie dopuściłabym do sytuacji wzrostu wagi o więcej, niż straciłam. Gdybym od razu wiedziała – w którym miejscu stoję – nie musiałabym po roku zaczynać od nowa. Brak chęci sprawdzania wagi – doprowadził mnie do braku panowania nad własnym apetytem.

Z pieniędzmi jest dokładnie tak samo. Jeśli nie wiesz, ile możesz wydać, jakie są koszty utrzymania Twojej rodziny – szybko popłyniesz tak jak ja z wagą. 

Nieznajomość własnej sytuacji, miejsca w którym teraz się znajdujesz – szkodzi najbardziej.

Dlatego – jeśli potrafisz skuteczniej ode mnie walczyć z ponadprogramowymi kilogramami – bez problemu poradzisz sobie z budżetem domowym.

Wymaga mniejszego zaangażowania czasowego i dużo łatwiej jest unikać pokus. Wystarczy np. spędać weekendy na łonie natury – a nie w centrum handlowym.

Z jedzeniem jest gorzej – nie wystawisz lodówki na balkon.

 

Budżet domowy i dodatkowe kilogramy – dasz radę

 

Jeśli zwykle powtarzasz sobie, że sprawy związane z finansami są dla Ciebie za trudne – to po prostu przestań. Okłamujesz sama siebie i to w najgorszy z możliwych sposobów. Bo wpędzający w kompleksy.

Jeśli kiedykolwiek udało ci się zgubić zbędne kilogramy – a mimo to dalej uważasz – że prowadzenie budżetu domowego jest dla Ciebie za trudne – to po prostu się nie doceniasz.

Skoro potrafiłaś doprowadzić do porządku swoje ciało – to znaczy – że prowadzenie budżetu będzie dla Ciebie tak łatwe jak posmarowanie bułki masłem.

Uporałaś się ze znacznie większym wyzwaniem – i zwyciężyłaś. Przy kilogramach prowadzenie budżetu to łatwizna – z którą po prostu dasz sobie radę. Wystarczy zacząć 🙂 Dalej samo pójdzie. Więc jeśli nie podoba Ci się Twoja sytuacja finansowa – przestań szukać wymówek 🙂 Uporałaś się z wagą – stać Cię na wiele. Utrzymanie diety jest znacznie trudniejsze niż spisywanie wydatków. Więc po prostu – odłóż wymówki na półkę – i po prostu zacznij spisywać wydatki. Od dziś, teraz już. Nie ma po co czekać do jutra. A niedługo sama się przekonasz – że warto.

Pozdrawiam

Ula

7 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *