Zakupy do szkoły – dzisiejszy artykuł – jest kontynuacją poprzedniego. Rozprawiliśmy się już z wyprawką szkolną i listą przyborów szkolnych – które potrzebujemy dla dzieci na rozpoczęcie roku szkolnego.
Teraz czas na garść porad jak nie ogłosić bankruta podczas zakupów wyposażenia do szkoły.
Ten wpis powstał w ramach serii artykułów Elementarz Oszczędnego Rodzica – który mamy zamiar przez najbliższy rok poprowadzić z Agnieszką z bloga Rodzina na Kredyt. A przy okazji jeszcze raz zapraszam do zamkniętej grupy na FB dedykowanej rodzicom chcących mądrze zarządzać budżetem domowym
A teraz już nie przedłużając – jak ogarnąć zakupy do szkoły i nie skończyć o chlebie i wodzie przez następne miesiące?
Zakupy do szkoły – inwentaryzacja
Zacznę tak samo jak poprzedni wpis. A to dlatego – że często pomijamy ten punkt szerokim łukiem. Wychodzimy z założenia – że dzieciaki wszystko zużyły w poprzednim roku. I każdą najmniejszą rzecz trzeba kupić od nowa. A to nie zawsze jest prawdą.
Często po roku nauki w dobrym stanie zostają plecaki i piórniki, worki na buty, czy na zajęcia W-F. Różnego rodzaju pędzle czy kubki do wody. To samo z blokami technicznymi czy kolorowymi kartkami. Zdarza się – że dzieciaki zużywają tego mniej, niż założyliśmy w poprzednim roku. U nas dodatkowo zostały kredki pastelowe. U starszej nie ruszone ani razu na zajęciach, u młodszej widać, że raz nimi malowała. Na samych kredkach pastelowych mamy oszczędność rzędu 30 zł. Więc warto przejrzeć kąty, biurka dzieciaków i sprawdzić co jest i w jakim stanie.
Zakupy do szkoły – lista przyborów do kupienia
Punkt według mnie niezbędny. Wypisujemy czego dzieciaki potrzebują do szkoły i w jakiej ilości. Dobrze obok tej listy umieszczać ile dana rzecz plus minus będzie nas kosztować. Korzyści z tego są dwie. Zorientujemy się, ile faktycznie potrzebujemy pieniędzy na wyposażenie dzieci do szkoły. To po pierwsze. Po drugie – w czasie każdej wizyty w sklepie będziemy wiedzieć, czy promocyjna cena szumnie ogłaszana przez dany sklep – rzeczywiście jest promocją.
A różnice w cenach potrafią być spore. Te same farby plakatowe w rożnych sklepach – i to supermarketach – różnią się ceną o 5 zł. Przy większej ilości dzieciaków – takie sprawdzanie prowadzi do realnych oszczędności w budżecie. Farbki udało mi się kupić w biedronce za 10 zł. W sklepie obok były już po 15. Przy 2 opakowaniach – trzecie automatycznie mam gratis. I tak niestety jest ze wszystkim. Ceny zeszytów 60-kartkowych oscylują od 1 zł do 3 – 4 zł. Różnią się między sobą jedynie rysunkiem na okładce i czasami producentem. Ale tylko czasami.
Co ważne z listą nie rozstajemy się w tym okresie. Mamy ją zawsze przy sobie – nawet podczas codziennych zakupów. Dzięki temu wiemy czego nam faktycznie brakuje. A nie tylko wydaje nam się że brakuje – oraz w jakiej ilości. Bez listy może się zdarzyć – że w wyniku zbyt wielu spraw na głowie – dziecko będzie miało 3 zestawy różnych pisaków – ale ani jednego opakowania kredek czy kolorowych długopisów.
Zakupy do szkoły – zapasy
Jeśli Cię na to stać – w trakcie zakupów w sierpniu i wrześniu – kupuj więcej przyborów niż faktycznie dziecko potrzebuje. Kup więcej zeszytów, długopisów, ołówków, kredek, gumek, klejów itp. Głównie te rzeczy – które szybko się w szkole zużywają lub gubią. Ceny artykułów szkolnych w sierpniu i wrześniu są najtańsze -więc wart to wykorzystać. I zaopatrzyć się w ilości pozwalające na przetrwanie całego roku szkolnego – a nie tylko jego rozpoczęcie. Różnica w cenach potrafi być oszałamiająca – i warto z niej skorzystać. A zapasom nic się nie stanie. Poleżą sobie spokojnie i poczekają na czas – gdy będą potrzebne. Wiem, że w drugiej połowie roku szkolnego ciężko znaleźć zeszyty za złotówkę. A we wrześniu – promocji z taką ceną jest dość sporo. Dlatego – warto z nich skorzystać. Przynajmniej ja tak od lat robię. I gdy się coś skończy lub zgubi – po prostu szukamy tego w magicznym kartonie z zapasami.
Zakupy do szkoły – bez dzieci
Kolejna złota zasada, którą czasami ciężko wprowadzić w życie. Zakupy rzeczy do szkoły najtaniej i najlepiej robi się – gdy dzieci nie ma tuż obok. Ich preferencje zakupowe zwykle różnią się od naszych. Dzieciaki kupują to, co najbardziej się świeci – ewentualnie z ulubioną postacią z bajki – a nie ze względu na jakość, wytrzymałość czy cenę. A czasami to rzeczy – które im wpadną w oko – 2 tygodni w szkole przeżyć szans nie mają. I kosztują tyle, co pełnowartościowe przybory. A my – jak to rodzice – ulegamy dzieciakom podczas zakupów. Kupujemy badziewiarskie gumki, piórniki czy ołówki i długopisy. Przy okazji wrzucając dobre jakościowo przybory. Co jednak nie zmienia faktu – że robiąc przyjemność dziecku – przepłacamy. Dlatego – jeśli Twój budżet jest napięty – zakupy do szkoły rozplanuj tak – by jak najmniej uczestniczyły w nich dzieci.
Zakupy do szkoły – zdrowy rozsądek
I jeszcze jedno ostrzeżenie. Podczas wędrówki po sklepach – łatwo się zapomnieć i popłynąć. Nawet bez latorośli. My rodzice czasami sami zachowujemy się jak małe dzieci. To fajne, tamto czadowe, a kolejne kredki najładniejsze. I bez zastanowienia – pakujemy wszystko, na widok czego oczy nam się świecą. W efekcie wyprawka do szkoły – jest dużo większa niż być powinna i kosztuje też znacznie więcej.
Aktualnie mamy tak wiele różnych produktów tego samego asortymentu do wyboru – że naprawdę wystarczy chwila nieuwagi i płyniemy. Dlatego dobrze mieć listę przy sobie – i sztywno się jej trzymać. Warto też zwracać uwagę na szczegóły i triki handlowe -których w sklepie nie brakuje. Typu promocja – 20% (ale tylko na jednej wybranej półce lub w określonych godzinach czy dniach). Czytamy wszystko, co jest małym druczkiem, a ceny przedmiotów do szkoły za każdym razem sprawdzamy na czytniku. W innym wypadku nasze oszczędne zakupy wcale takie oszczędne się nie okażą po powrocie do domu.
A Wy – stosujecie coś z tej listy? A może macie swoje sposoby i triki na tańsze zakupy do szkoły?
Bardzo dobre porady! Nas czeka w tym roku zerówka. Już się trochę boję! Ale jeśli chodzi o wyprawkę, to część rzeczy wykorzystamy z przedszkola. Grunt to nie dać się ponieść szałowi zakupów!
Hmmm, chyba nie mam żadnych patentów, właśnie ogarnęłam drugą w życiu szkolną wyprawkę i chyba poszło mi całkiem nieźle.
Sporo rzeczy zostało nam z zeszłego roku. Córka idzie teraz do czwartej więc na razie sama dokładnie nie wiem jakie będą wymagania co do wyprawki. Zakupy uzupełnimy na początku września.