Wspomnienia – dzisiaj – szukając jakiejś książki i przeszukując biblioteczkę w ręce wpadł mi stary album. Ze zdjęciami rodzinnymi, ze zdjęciami jeszcze z czasów studiów. Kiedy do robienia zdjęć służyły jeszcze aparaty z filmami na rolce. Gdy nikt nie słyszał o cyfrówkach. A jeśli – to tylko te osoby głęboko siedzące w temacie zdjęć. Kiedy miało się na rolce do zrobienia 36 ujęć – i ani jednego więcej. A nie – tak jak dzisiaj – w zależności od wielkości karty pamięci – kilka tysięcy.
Gdy zdjęcia się wywoływało – a nie przetrzymywało na dysku twardym.
No w każdym razie – gdy te zdjęcia i albumy wpadły mi w ręce – przepadłam. Na kilka godzin. Oglądając poszczególne zdjęcia przypominałam sobie w jakiej sytuacji były robione, jakie uczucia mi wtedy towarzyszyły i jakim człowiekiem byłam wtedy.
Gdyby nie te zdjęcia – nie byłoby wspomnień. Nie byłoby podróży sentymentalnej do przeszłości. Która mimo wszystko od czasu do czasu bardzo jest potrzebna.
Wspomnienia – a dzieci
Tutaj utrwalanie chwil jest jeszcze ważniejsze. Dzieciaki – szczególnie te małe – rosną każdego dnia. A tygodnie czy miesiące – to już gigantyczna zmiana w ich wyglądzie, zachowaniu czy umiejętnościach.
Ja nie jestem maniakiem fotografii. Średnio mi zdjęcia wychodzą i jakoś nie czuję potrzeby archiwizowania każdej chwili. Ale z drugiej strony – pamięć zawodna jest. I gdyby nie zdjęcia – o pewnych wydarzeniach po prostu bym zapomniała. A tak jest przynajmniej fotorelacja 🙂
Na szczęście moja siostra jest fotomaniakiem. Dzięki temu sporo miejsca na karcie zajmują i moje dzieci. I mam sporo pamiątek w postaci zdjęć. Które wraz z upływem czasu – doceniam coraz bardziej.
Wspomnienia – jak je utrwalić
Zwykle – były to po prostu wywoływane zdjęcia. Które prędzej czy później lądowały w albumie. Jednak ze zdjęciami i albumami problem jest taki – że można w nich mieć tylko jeden format zdjęć. Ponadto – zdjęcia umieszczone w albumie u mnie mają tę magiczną właściwość – że często potrafią zmienić właściciela.
Czy to dziewczynom się jakieś spodoba – i ukradkiem wyjmą, czy to ktoś z rodziny czy znajomych spyta czy może (tak, bywa że mam problemy z asertywnością). I w albumie pojawiają się luki – których często nie ma jak uzupełnić. Bo zdjęcie z negatywu, lub płyta ze zdjęciami uległa uszkodzeniu.
Jednak ostatnio odkryłam rozwiązanie tego problemu. Jest nim fotoksiążka
Prosty i skuteczny sposób na utrwalenie wspomnień – bez obawy, że któreś zdjęcie zginie czy przepadnie bezpowrotnie. Nawet moje dziewczyny rozumieją – że z fotoksiążki zdjęć się nie wycina. O wyjęciu tym razem mowy nie ma.
Z uwag praktycznych – przygotowanie fotoksiążki jest banalnie proste. Wgrywa się zdjęcia – które chce się umieścić w albumie, potem dodaje sentencje, złote myśli, nazwy miejscowości (albo i nie). Wybiera się wielkość i format poszczególnych zdjęć w fotoksiążce i składa zamówienie. Super łatwe – nawet dla największego laika. Tym bardziej – że jest wiele gotowych szablonów – w które wystarczy tylko wstawić swoje zdjęcia.
Jeśli o mnie chodzi – cały proces przygotowania fotoksiążki zajął góra 2 godziny.
Efekt końcowy – jest więcej niż fajny. Wszystko w jednym miejscu – poukładane dokładnie tak – jak to sobie wymyśliłam – bez możliwości zmiany. Jakość wydrukowanych zdjęć jak i przygotowanej fotoksiążki na wysokim poziomie. Świetna pamiątka na lata.
Dodatkowo uważam, że taka fotoksiążka – to idealny pomysł na prezent. Na przykład dla wychowawcy klasy, czy jako podziękowania dla rodziców dziadków. Albo po prostu – tak jak u mnie sposób na wspomnienia z wakacji.
Wpis powstał w ramach współpracy z firmą Printu
Mam potworne zaległości w wywoływaniu zdjęć. Muszę wreszcie coś z tym zrobić.
Musze właśnie wywołać zdjęcia. Mam już nawet przygotowany plik.
Uwielbiam zdjęcia i wspomnienia, które przechowują:)