Wakacje w Migawkach – niby powinno być łatwiej i przyjemniej – a ja cały czas czuję że wszędzie mam braki.
W końcu w wakacje poranki są spokojniejsze – do pracy ogarniam się sama. Nie trzeba pilnować czy dziewczyny wstały, ubrały się, mają śniadanie i picie do szkoły. Nie trzeba przypominać córom – że za chwilę jak nie wyjdziemy to pewnie się spóźnię i będę miała przechlapane.
Nie trzeba odwozić cór do szkoły i pędzić jak na złamanie karku do pracy. Mieszkanie na wsi ma ten plus – że przynajmniej kwestia korków w czasie dojazdu do pracy odpada.
Więc powinno być łatwiej i rankami – faktycznie jest. Za to potem już zaczyna się zabawa 🙂
Wakacje w migawkach – kąpiele
Po pierwsze dlatego – że gdy dziewczyny mają wakacje i piękną pogodę chce się robić coś więcej. Ruszyć tyłek z domu – pojechać nad jezioro czy na lody do miasta. Pooddychać wakacyjnym powietrzem i pobyć ze sobą. Chce się także oderwać dzieciaki od telewizorów i tabletów. A wypad nad jezioro – to najprostsza opcja i bardzo przyjemna. To nic że tłumy na plaży. Ważne – że w upał można pochlapać się razem.
A zanim wrócę z pracy dzieciaki zażywają kąpieli wodnych w domowym baseniku – który możecie zobaczyć także na Instagramie
Wakacje w migawkach – rodzinne zjazdy
Wakacje to czas – kiedy jeździmy do siebie więcej i częściej. Siostra mieszka w Gdańsku – więc zawsze w wakacje jest lepsza mobilizacja by do niej pojechać. Dodatkowo jej najstarszy syn jest tylko o pół roku młodszy od Wiki. Więc razem zawsze świetnie się bawią. Lubią spędzać czas razem i zwykle moment wystarczy im na wymyślenie kolejnego sposobu na zabawę. Z tego powodu – zwykle przynajmniej pół wakacji spędzają razem. I ten rok nie był wyjątkiem. Najpierw dziewczyny nad morzem – potem Sebastian u nas. Wakacje na wsi – dla dziecka z miasta – to też atrakcje. Sama możliwość wyjścia na trawę przed domem już ma swój urok. Czy wcinanie owoców prosto z drzewa. Albo pomoc z zaganianiu kurczaków do kurnika na noc.Tego w mieście nie ma – i takie drobne zajęcia – u nas będące codziennością – dla Sebastiana są ciekawym urozmaiceniem.
W każdym razie w wyniku rodzinnych spotkań – dni i wieczory umykają tak, że nawet nie wiadomo kiedy mijają tygodnie
Wakacje w migawkach – zbiory i przetwory.
Wakacje to także okres – kiedy wszystko dojrzewa. I jeśli chce się mieć pyszne zapasy na zimę – trzeba poświęcić czas na ich przygotowanie latem. Mnie większość omija – dzięki niezastąpionej mamie – która trzyma pieczę nad wszystkim. Jednak zbieranie malin – to kilka godzin z życiorysu (prawie plantację mamy), to samo z ich przetworzeniem. W efekcie tych działań – spiżarnia po brzegi wypełniona jest przetworami – i zastanawiam się – kiedy my to wszystko zjemy.
Wakacje w migawkach – praca
Tu już powoli zaczyna się kampania wrześniowa. Czyli przyjmowanie i wydawanie wniosków na wszelkie świadczenia. Zapoznawanie się z sytuacją, tłumaczenie co będzie potrzebne, a co nie. Wgryzanie się w każdy temat i próba zrozumienia sytuacji każdej osoby, która stara się o pieniądze na dzieci. Oraz odpowiednie zakwalifikowanie jej i zweryfikowanie pod kątem dochodów. Sporo tego. A w tym roku doszło dodatkowo 300 plus. A że pracuję w małej gminie – wszystkie świadczenia – cała procedura – jest obsługiwana przez dwie osoby. Meksyk się zaczyna – gdy jednej nie ma. Jednak – w tym miejscu pracuję wiele lat. Zdążyłam przyzwyczaić się do sezonowości pracy, stresu i nerwów – które nie raz są tu codziennością. I ogólnie – jak trzeba – człowiek potrafi zacisnąć pośladki by jak najwięcej osób pieniądze dostało na czas.
Wakacje w migawkach – strona internetowa
Mamonik leży i kwiczy – głównie przez inną stronę – którą mam od lat. Pewnie z 10 już się uzbiera. W internecie to wieki. Była postawiona na joomli i w te wakacje ostatecznie ta wersja portalu przeszła do krainy wiecznych łowów. Aktualnie jestem w trakcie jej reanimacji. Mimo że wcześniej traktowałam ją po macoszemu – to jednak szkoda mi poświęconego czasu w jej prowadzenie. I ewentualnych artykułów sponsorowanych – które pojawiają się na niej. Dlatego walczę o jej odzyskanie. I każda wolna chwila – jest poświęcana na nią. Ta strona to silaczka.pl i pochwalę się nią – gdy wszystko zrobię i przeniosę całość na wordpress. W którym znacznie lepiej się odnajduję. Mimo wszystko silaczka.pl pełni świetną funkcję zapleczową – i szkoda mi się z nią żegnać. Tym bardziej – że mam na niej wpisy sponsorowane. I obiecywałam osobom – które zamieszczały tam wpisy – że artykuły pozostaną tam przez wiele lat i będą pomagać w pozycjonowaniu i promocji. Na razie przeniosłam 100 artykułów. Przede mną drugie tyle 🙂 No nic – ogarniam temat. A przynajmniej próbuję. Nie udało by się to – gdyby nie pomoc kolegi z neta – informatyka. Którego usługi polecam i to bardzo . Fachowiec, znający się na swojej pracy i człowiek o złotym sercu 🙂 Jego firma to Grafin – działa w Wałczu.
Tak więc z grubsza już wiecie jak mijają mi wakacje i dlaczego mnie tutaj nie ma. A co dzieje się u Was?
Ps. Przypominam o Elementarzu Oszczędnego Rodzica 🙂 Czekamy na Ciebie