Jak uczyć dzieci oszczędzania? Najprościej jak się da. Dzisiaj chciałabym zarazić Was i Wasze dzieci ideą oszczędzania do świnki skarbonki.
Jest to bardzo prosty sposób – który bez problemu pojmie nawet kilku-letnie dziecko. Tak prosty – że teoretycznie zna go każdy z nas. Jednak w zagadnieniu jak uczyć dzieci oszczędzania – dużo ważniejsza jest praktyka od teorii. Oraz nowy nawyk – polegający na wrzucaniu do świnki pieniędzy.
Jak uczyć dzieci oszczędzania – wybór świnki skarbonki
Zaczynamy od kupna takiego cudu techniki. Kolor, kształt, rozmiar świnki skarbonki nie ma znaczenia. To co faktycznie powinno mieć znaczenie – to trudność związana z szybkim opróżnieniem świnki. A więc moim zdaniem – idealna świnka skarbonka to taka – w której nie ma otworu do wyjmowania pieniędzy. Taka – z której aby wyciągnąć pieniądze – potrzeba całego wieczoru upartego gmerania – aż ręka rozboli.
Dzięki temu nasze oszczędności są bardziej bezpieczne i pewne. Nie dorwiemy się do wrzuconych tam pieniędzy – bo kurier przyjechał i nikt nie ma drobnych. Bo dziecko potrzebuje kilku złoty na wyjście na lody, bo akurat nie po drodze nam do bankomatu – a pieniądze przecież można jednym ruchem wyjąć ze skarbonki.
Pokusy będą zawsze – z tego powodu wyjmowanie pieniędzy ze skarbonki ma być na maksa utrudnione. Gdy przypomnisz sobie, ile czasu zajęło Ci opróżnienie skarbonki – moment dojdziesz do wniosku – że w sumie do bankomatu masz bliżej. Nie tylko bliżej, ale i szybciej, i prościej.
Taka świnka sprawia – że wyrabiasz sobie nawyk – nie ruszania zachomikowanych tam oszczędności. Twój mózg zapamiętuje, ile trudu Cię to kosztowało. Zapamiętuje ból mięśni i ślęczenie nad skarbonką. Zapamiętuje dłubanie nożem by wyciągnąć drobniaki jeden po drugim. Pod koniec wyciągania kasy ze skarbonki – będziesz miała tego najzwyczajniej w świecie dość. Będziesz się wręcz zastanawiała – co Cię podkusiło by w tą świnkę bez otworu wrzucać pieniądze. I dzięki temu Twój organizm, mózg, podświadomość zapamięta – że ruszanie oszczędności to harówka – której lepiej unikać 🙂 I trzymać się od świnki z daleka.
Nie polecam natomiast gromadzenia pieniędzy w słoikach. Powód – za łatwo można się do nich dobrać 🙂 No chyba że zrobicie coś – aby pokrywki nie można było odkręcić 🙂 Wtedy ok. Może być i słoik 🙂
Jak uczyć dzieci oszczędzania – motywacja do oszczedzania
Jeśli obawiasz się, że Ty i twoja rodzina wykażecie sie słomianym zapałem w tej formie oszczedzania – zdradzę Ci kilka sposobów na poprawę efektu.
- Zafunduj sobie przezroczystą świnkę. W której widzisz, ile zgromadziliście oszczędności. To daje energię i powera do wrzucania kolejnych kwot. Jeden rzut oka na świnkę przypomina – że ciągle jest głodna 🙂
- Postaw ją w miejscu, w którym często chcą nie chcąc – spojrzysz na nią. Świnka to nie chomik 😉 Ma stać na zaszczytnym, centralnym miejscu, a nie być schowana w najciemniejszym koncie 😀
- Innym – równie dobrym sposobem na motywacje jest kupno świnki skarbonki dla każdego z członków rodziny 🙂 I rywalizacja – kto zgromadzi więcej 🙂
Jak uczyć dzieci oszczędzania – świnkowa narada rodzinna
Macie już świnkę? W takim razie czas na naradę rodzinną. Usiądźcie z dzieciakami przy stole, pokażcie im nowy świnkowy nabytek i porozmawiajcie 🙂
Co ma być tematem rozmów? Oczywiście przyszłe oszczędności, które znajdą się w śwince.
Najlepiej od razu ustalić całą rodziną:
- na co zostaną przeznaczone uzbierane pieniądze. Co ważne – cel zbierania ma być tak samo ważny dla wszystkich członków rodziny. Zarówno dzieciaki jak i dorośli mają chcieć sfinansować zaplanowaną rzecz czy działanie z tych pieniędzy
- kiedy świnka zostanie opróżniona? Czyli termin do kiedy odkładamy tam pieniądze
- co wrzucamy do świnki skarbonki? Blaszaki o konkretnym nominale, czy wszystkie jak leci. A może w śwince lądować mają także banknoty?
Nieważne co postanowicie – ważne, aby tego przestrzegać
I jeszcze jedna święta zasada – nie ma opcji, że zmieniamy w trakcie zbierania pieniędzy cel oszczędności. Nie ma opcji, że oszukujemy dzieciaki – bo coś się wydarzyło. Jeśli chcesz nauczyć dzieci oszczędzania – przestrzegaj warunków umowy którą zawarliście. W innym wypadku – Twoje dzieci szybko zrażą się do oszczędzania. Po co zbierać pieniądze i odkładać – skoro w ostateczności i tak trafią na coś, co rodzice uznają za niezbędne – a nie dzieci. Jakby powiedziała moja 6 – letnia córa: – Co mama – obiecanki- kłamanki?
Jak uczyć dzieci oszczędzania – świnkowa praktyka u Mamoników
Teoria – teorią – a jak u nas wygląda praktyka?
Świnka funkcjonuje u nas od 4 lat. Po raz pierwszy wrzucałam do niej po prostu drobne, które zalegały w portfelu. Co więcej – moim dzieciakom spodobała się sama czynność wrzucania pieniędzy – więc często mnie w tym procederze wyręczały. Szczególnie, gdy któregoś dnia zapytały mnie na co zostaną przeznaczone te pieniądze. W sumie wtedy nie miałam pomysłu – na co je wydamy. Wrzucałam i odkładałam, bo wyczytałam, że to fajny sposób na dodatkowe, prawie że gratisowe pieniądze 🙂
Więc podczas takiej rozmowy powiedziałam córom, że nie mam jeszcze planów jeśli chodzi o te pieniądze. Z drugiej strony, wtedy wychodziliśmy z bezsensownie porobionych długów – i opcja tygodniowego urlopu poza domem zupełnie nie wchodziła w grę. To był czas oszczędzania i wychodzenia z bezmyślnie zaciągniętych kredytów i debetów. Ostatecznie podczas tej rozmowy – stwierdziliśmy, że wydamy je na przyjemności i atrakcje. W ten sposób chciałam im zrekompensować brak wyjazdu wakacyjnego. A sobie wyrzuty sumienia za dołek finansowy, w który się wpędziliśmy.
Okazja do wydania pieniędzy oczywiście znalazła się w całkiem krótkim czasie. Przyjechało do nas wesołe miasteczko 🙂 Wtedy wszyscy razem postanowiliśmy, że zrobimy napad na świnkę i wydamy wszystkie zgromadzone tam pieniądze. W jeden dzień w wesołym miasteczku przepuściliśmy kilka stów – wrzucanie drobniaków okazało się faktycznie prostym i bezbolesnym sposobem na oszczędzanie. Tego dnia nie było tekstów że nas nie stać, że musimy oszczędzać, że może warto byłoby wydać te pieniądze rozsądniej. Dziewczyny miały nieziemską frajdę z wszystkich przejażdżek, zjeżdżalni, karuzel, koników, popcornów i waty. A ja fajny dzień widząc jaką radość z tego dnia czerpią 🙂 Co ważne – za żetony płaciliśmy tymi nazbieranymi blaszakami. Dzieciaki widziały – że to właśnie świnka skarbonka sponsoruje ich naprawdę udany dzień.
I tak to się zaczęło. Z czasem modyfikacjom uległy wrzucane kwoty. Najpierw były wszystkie drobniaki jak popadnie, potem stwierdziliśmy że wrzucamy blaszaki o nominale przynajmniej 1 zł. W tym roku zaś do świnki trafiała absolutnie każde 5 zł jakie znalazło się w posiadaniu któregokolwiek z członków naszej rodziny.
Tak, tak. Odkąd dziewczyny odkryły, że pieniądze ze świnki przeznaczone są na gromadzenie wspomnień – same zaczęły dorzucać tam kasę. Szczególnie po jednym dniu – któregoś popołudnia droczyłam się z nimi. I stwierdziłam, że do świnki odkładam kasę ja i tata – więc to nasze pieniądze. A skoro tak to czemu mam je wydać na atrakcje dzieciaków. Moje córy przemyślały usłyszane słowa – i moment znalazły rozwiązanie. Poszaszkowały między sobą i po 10 minutach wróciły ze swoimi drobniakami 🙂 Wrzuciły do świnki i stwierdziły, że teraz i one o tych pieniądzach mają prawo decydować – bo też się dorzuciły 😀
Negocjacje poziom ekspert 🙂 Tak mnie tym zszokowały i rozśmieszyły – że się poddałam bez dalszych dyskusji 😉
I tak pieniądze ze skarbonki trafiają na fundusz wakacyjny od paru lat. Nie pokrywają go w całości – aktualnie trochę dłużej i dalej wyjeżdżamy. Ale idea oszczędzania u dzieciaków dzięki śwince skarbonce została skutecznie zaszczepiona. Tym bardziej, że widzą sens i korzyści z odkładanych pieniędzy.
Z drugiej strony – ubytek w budżecie nie jest na tyle dokuczliwy – by nie dało się coś zaoszczędzić.
Po tych latach doszłam wręcz do paranoi – zdobyte w jednym sklepie 5 zł za wszelką cenę staram się zanieść do świnki 🙂 Prędzej czegoś nie kupię lub rozmienię inny banknot niż wydam tego piątaka. Starsza też już ten mechanizm ma wypracowany 🙂 Identycznie jak ja. Młodsza natomiast po kazaniach i presji ze strony starszej siostry o konieczności odkładania na wakacje – z mniejszym entuzjazmem – ale jednak wrzuca swoje 5 zł do skarbonki.
Efekt naszego oszczędzania jest taki – że przeciętnie na wakacje w śwince znajduje się około 1500 zł. Bez zbytniego oszczędzania i poczucia straty w portfelach. A po wakacjach w tym roku – myślę że dziewczyny dostaną swoje własne skarbonki 🙂 Przejdziemy na wyższy etap oszczędzania 😀
Jak uczyć dzieci oszczędzania – wersja bezgotówkowa
A co zrobić, gdy zakupy robimy przy użyciu karty? I płacimy za nie bez fizycznej gotówki w portfelu? Wtedy warto włączyć w banku opcję inteligentnego oszczędzania. Może to być zaokrąglanie wydatków do pełnych dziesiątek, lub odkładanie jakiegoś % od każdego wypływu z konta. Taką opcję ma na przykład konto w m-banku. Oszczędzasz – nie czując że to robisz. Dla dorosłego efekt identyczny.
Jednak ze względu na chęć uczenia dzieci oszczędzania – polecam opcje blaszano – gotówkowe 🙂 Dzieciaki najszybciej uczą się przez naśladowanie – więc warto to po prostu wykorzystać. I mimo wszystko zaopatrzyć się w skarbonkę i wrzucać tam bidony. Sami się zdziwicie – jak często znajdują się w Waszym portfelu i jak wiele można z nich uzbierać
Cieszę się, że dotarłaś ze mną do końca tego wpisu – trochę się zagalopowałam 😉 Ale temat jest ważny – mimo że wydaje się banalnie prosty 🙂
Jeśli Ci się spodobał – proszę udostepnij go – może jeszcze komuś przyda sie taka lektura. Będzie mi również niezmiernie miło jeśli zapiszesz sie na newsletter i polubisz profil bloga na FB – wtedy zawsze będziesz na bieżąco 🙂
A już zupełnie na koniec – jestem mega ciekawa Twojej odpowiedzi na pytanie: jak uczyć dzieci oszczędzania?
Jakie patenty Ty stosujesz i jak się sprawdzają.
Czy macie świnkę skarbonkę w domu? Jeśli tak – to jakie doświadczenia i historie ze świnką skarbonką w roli głównej miały u Ciebie miejsce?
Bardzo przydatne porady. Mój syn, zbiera, ale natychmiastowo wydaje, na byle co. Nie wiem jeszcze jak to ogarnąć, bo nie da sobie przetłumaczyć, że lepiej zebrac więcej na cos bardziej wartościowego. On kupuje gazetki z małymi zabawkami, które zaraz potem lądują w kąt. Jak żyć?:P
Początki zawsze trudne. Szczególnie gdy dziecko ma skłonność do wydawania pieniędzy lekką ręką. Motodą prób i błędów odkrylismy na czym córce zależy najbardziej – był to wspólny czas spędzany razem na akrakcjach. I czasami takie argumenty trafiają. Wydasz teraz na muszelkę – to za godzinę nie będziesz miała na zjeżdzalnię. Tylko metodą prób i błędów trzeba odkryć co ma dla dziecka największa wartość. Argumenty – uzbierasz i kupisz sobie większą, lepsza zabawkę zawsze kończyły się fiaskiem
Świnka u nas też się sprawdziła, motywuje i daje radochę, gdy się uzbiera całkiem spora suma 🙂
Sama dzieci nie mam, jestem studentką i marzę o nowej kuchni. Dlatego pustką skarbonkę-ananas dziś przenoszę do kuchni, żeby przypominała mi o celu. Jak się zapełni, wymiana na banknot i na konto oszczędnościowe. To jest plan!
Mama miała taką żółtką świnkę, jak byłam mała. Później opowiedziała mi, że potrafiła zaoszczędzić taką kwotę, że wystarczyło na codzienne wydatki na wakacjach nad polskim morzem… Czas wprowadzić to u siebie w dorosłym życiu. 🙂
Tak – systematyczne wrzucane drobniaki do skarbonki wielką moc mają 🙂 Miłe zaskoczenie zawsze jest podczas opróżniania. Więc sposób polecam – u nas sprawdza sie znakomicie
Oszczędzanie i rozmowy o pieniądzach to bardzo ważny element w wychowaniu moich dzieci.
Aktualnie jesteśmy na etapie zakładania im własnych kont(specjalnych dla dzieci),
ale oczywiście najpierw powinno się zacząć od klasycznej skarbonki.
Sama zostałam w ten sposób nauczona, skarbonka świnka była jednak wtedy jeszcze zwykłą puszką.
Aneta – dzięki za komentarz 🙂
Skoro oszczędzanie mają już opanowane – czego Ci serdecznie gratuluję – tego etapu nie osiąga wielu dorosłych – to pomyśl o nauce inwestowania. W końcu oszczedzanie to tylko jeden z filarów zarządzania pieniędzmi 🙂 Równie ważne jest zarabianie i inwestowanie 🙂
Pozdrawiam
Myślę, że jedną z rzecz która bardzo potrafi uzależnić są pieniądze i niestety bardzo szybko można przyzwyczaić do tzw. lepszego życia a później nie chce się wracać już ta gdzie było, nawet kosztem zadłużania się, bo to poniekąd staje się stylem życia, że nie je się w domu tyko na mieście, nie jeździ się już komunikacją tylko wyłacznie samochodem, na wakacje nie nad Polskie morze ale zdecydowanie dalej itp. Dlatego wszystkie tego typu firmy pożyczkowe udzielające pożyczek wyrastają jak grzyby po deszczu. Jeszcze gorzej jeżeli nie wiemy czego potrzebujemy tak naprawdę a idziemy do banku i bierzemy jakiś produkt kredytowy, wtedy jest jeszcze prostsza droga, żeby w końcu się zadłużyć i szukać nowego finansowania na spłatę starych zobowiązań. Na szczęście banki coraz częściej edukują swoich klientów, czego przykładem może być ten tutaj i juz świadomość społeczeństwa jest dużo wyższa niż było to jeszcze kilka lat temu.
Świetny porady! Ostatnio sama pisałam post na bloga na temat „jak nauczyć dzieci oszczędzania” i Twój blog okazał się dla mnie niezmiernie pomocny! Szczególnie spodobały mi się Twoje porady skarbonkowe, dlatego też musiałam wspomnieć chociaż jedną z nich w swoim poście 🙂
Ps. Od tego postu minęło już trochę czasu, więc tak z ciekawości – wciąż stosujecie skarbonkę w domu, czy może przerzuciliście się już na inne formy oszczędnościowe?:)
Pozdrawiam!
Zuza
Zuza – mamy więcej opcji niż wcześniej. Jest skarbonka, jest oszczędzanie końcówek na koncie. Dodatkowo dziewczyny dostały klasery na pieniądze. Jedna zbiera 1 PLN druga wszystkie 2 zł. Czyli oszczędzamy coraz więcej i coraz lepiej nam to wychodzi. A świnka skarbonka stoi na tym samym miejscu co wcześniej i dalej wrzucamy do niej 5 zł. Pozdrawiam